Dokąd zmierza amerykańska gospodarka?

Amerykańska gospodarka jest największa na świecie. Zawsze można było zazdrościć jej odporności, stabilności, ale nawet jej ciężko jest stawić czoła jednemu małemu wirusowi. Zobaczmy, jak amerykańska gospodarka ucierpiała z powodu pandemii koronawirusa i czy ma szansę na szybkie ożywienie.

Wysokie bezrobocie, gwałtowny spadek sprzedaży i produkcji, spadek PKB i budżetu państwa – wszystko to występuje w Stanach Zjednoczonych ze względu na środki mające na celu zwalczanie epidemii koronawirusa. Pandemia stała się „idealną burzą” dla Stanów Zjednoczonych. istnieje szereg czynników, które współwystępują ze sobą i tworzą śmiertelną mieszankę dla gospodarki USA: koronawirus i ekonomiczne konsekwencje środków ograniczających, a także brak jedności wśród władz tego kraju, co uniemożliwia im pewne wyprowadzenie kraju z kryzysu.

Knock-down rynku pracy

W obecnym kryzysie głównym problemem dla Stanów Zjednoczonych będzie bezrobocie. Z powodu braku pracy Amerykanom trudno będzie spłacić kredyt hipoteczny. Większość mieszkańców ma kredyty i nie jest w stanie pokryć opóźnionych płatności, a banki z kolei nie idą ma ustępstwa. Wielu nie ma pieniędzy na ubezpieczenie zdrowotne, bez którego trzeba będzie płacić duże rachunki za jakąkolwiek opiekę medyczną. Ponadto wielu Amerykanów nie ma oszczędności, które pomogłyby im przetrwać kryzys – ponad 40% mieszkańców kraju nie stać na nieplanowane wydatki w wysokości 300–400 USD.

Szczęście było tak blisko. Donaldowi Trumpowi prawie udało się pokonać bezrobocie pod koniec jego prezydentury. Na początku 2020 r. stopa bezrobocia spadła do najniższego poziomu w ciągu ostatnich 50 lat. Ale już w marcu sytuacja zmieniła się dramatycznie i liczba ta nie tylko się pogorszyła, ale także poleciała w przeciwnym kierunku. Tak więc na początku kwietnia w Stanach Zjednoczonych zarejestrowano ponad 6 mln wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, co jest ponad 10 razy wyżej rekordowych poziomów początku XX wieku.

W połowie marca prezydent USA ogłosił sytuację nadzwyczajną w tym kraju z powodu pandemii koronawirusa. Od tego dnia do chwili obecnej złożono około 20 mln wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.

Dane dotyczące bezrobocia w Stanach Zjednoczonych różnią się w zależności od źródeł: jedni wskazują 12–13%, inni zaś – 20%. Obraz na skali Stanów: w stanie Michigan i Pensylwanii (gdzie gospodarka jest powiązana z przemysłem) bezrobocie wynosi 20–21%, na Hawajach (gospodarka opiera się na branży turystycznej) i niektórych innych stanach stopa bezrobocia wzrosła do 22%.

Pomimo faktu, że wstępne wnioski o zasiłek składają głównie ci, którzy dopiero oczekują na zwolnienie, prognozy wskazują na spadek liczby miejsc pracy o 14–28 mln. A to około 20% wszystkich sprawnych obywateli. Sytuację tę można porównać do czasów wielkiego kryzysu: w 1933 r. bezrobocie osiągnęło 25% ludności.

Ekonomiści przewidują, że powrót do rekordowo niskich stóp bezrobocia zarejestrowanych przed pandemią potrwa kilka lat. Ale już druga połowa roku może przynieść wzrost liczby zatrudnionych.

Według szacunków Bloomberga około 80% wzrostu bezrobocia w tym kraju wynika z faktu, że pracownicy zmuszeni są iść na bezpłatny urlop. I na przykład w czasie Wielkiego Kryzysu ludzie nie tylko wyjeżdżali na urlop bez wynagrodzenia, ale całkowicie tracili pracę. Teraz, po zniesieniu środków kwarantanny, większość obecnych bezrobotnych powróci do pracy, podczas gdy inni powrócą do pracy po ustaniu zasiłków.

Cotygodniowe dopłaty do zasiłków dla bezrobotnych w wysokości 600 USD, obliczone na okres do końca czerwca, zostały uwzględnione w budżecie antykryzysowym w wysokości ponad 3 bln USD. Dopłaty te znajdują się na liście środków zatwierdzonych przez Kongres i prezydenta kraju. W ten sposób krzywa bezrobocia będzie płynnie zbliżać się do spadku.

Całkowite oszczędzanie

Oprócz bezrobocia kryzys grozi również stratami gospodarczymi spowodowanymi zwolnieniami. Ludzie oszczędzają każdy cent, a w USA obserwuje się już gwałtowny spadek popytu konsumpcyjnego. Nawet ci Amerykanie, którzy jeszcze nie stracili pracy, już zaczęli oszczędzać na wszystkim. Na przykład na ulicach rosną kolejki do darmowej żywności, a w niektórych miastach brakuje czasu na rozpatrywanie wszystkich wniosków o bezpłatną pomoc żywnościową. Wykluczenie społeczne prowadzi również do wymuszonych oszczędności.

Rezultatem globalnych oszczędności w marcu był spadek sprzedaży o 8,7% w porównaniu z danymi z lutego, chociaż środki ograniczające wprowadzono dopiero w drugiej połowie marca.

W różnych obszarach sprzedaż spadała inaczej:

– sprzedawcy detaliczni odzieży stracili około 50%;

– sprzedaż mebli spadła o 27%;

– w sektorze samochodów i części samochodowych sprzedaż spadła o 26%;

– w restauracjach, branży hotelarskiej i barach sprzedaż również spadła o 26%, ale dla niektórych przychody spadły 100 razy.

Według ekonomistów J.P. Morgan, majowe liczby pokazują dalszy spadek.

Spadek aktywności zakupowej ma dwie konsekwencje:

  1. Władze lokalne borykają się z problemami finansowymi, ponieważ deficyt budżetowy, który na 70% zależy podatku dochodowego ze sprzedaży, rośnie.
  2. Zamykają się małe i średnie firmy, które nie zgromadziły solidnej poduszki finansowej. Ponadto kończą się już środki w funduszach utworzonych w celu wspierania działalności takich firm.

Z powodu epidemii w ciągu kilku tygodni życie wielu Amerykanów zmieniło się z wygodnego życia klasy średniej w nędzę. Biały Dom z praktycznie niewyczerpanymi instrumentami finansowymi podejmuje wszelkie środki, które niestety są spóźnione ze względu na powolność systemu biurokratycznego, aby uratować gospodarkę kraju.

Koronawirus uderza w politykę

Trzeba przyznać, że Administracja Prezydenta USA podejmuje wszelkie możliwe środki, aby uratować gospodarkę kraju i uruchomić ją ponownie. Wstępne dane wykazały, że zawieszenie produkcji i handlu kosztuje codziennie 25 mld USD. Donald Trump opracowuje plany, środki wsparcia i ochrony biznesu, określa dalsze działania wraz z gubernatorami. Niemniej jednak nie radzi sobie z obawami i niepewnością zwykłych obywateli. Właśnie dlatego były minister finansów Stanów Zjednoczonych Larry Summers może mieć rację, gdy mówi, że niemożliwe jest rozwiązanie problemu ożywienia gospodarczego bez pokonania koronawirusa. I nie ma znaczenia, jakie wydatki poniesie Rezerwa Federalna i jaki deficyt budżetowy zostanie osiągnięty.

A teraz najważniejsze jest to, aby rząd USA sam nie zaczął się bać i wykazywać niepewność co do przyszłości. W końcu strach zawsze rodzi agresję – w tym przypadku będzie ona skierowana nie tylko do obywateli amerykańskich, ale także do całego świata. Na początku kwarantanny w Stanach przetoczyła się fala przemocy w stosunku do ludzi o azjatyckim wyglądzie, a to był dopiero początek.

Wkrótce w Stanach odbędą się wybory prezydenckie, a do niedawna szanse Trumpa na wygranie były wysokie ze względu na osiągnięcia gospodarcze. A teraz, gdy gospodarka kraju zniszczona, a w kraju szaleje armia bezrobotnych – prezydent zostaje bez niczego. Aby podnieść swoje ratingi, prezydent może zagrać kartę z wrogiem zewnętrznym.

Polowanie na czarownice już się rozpoczęło w Białym Domu. Najpierw Trump oskarżył WHO o złe rady, a następnie Pekin o ukrywanie faktów na temat koronawirusa.

Rywale Trumpa zdobywają punkty na temacie koronawirusa. Tak więc, podczas gdy Donald Trump próbuje uratować amerykańską gospodarkę, Joe Biden (potencjalny kandydat na prezydenta w listopadowych wyborach) publikuje wiadomości wideo z komunikatami nakazującymi zwalczanie wirusa i uratowanie gospodarki. Zwolennicy Demokratów i Republikanów nie przestają debatować o środkach zwalczania pandemii i nie wszyscy gubernatorzy popierają instrukcje administracji Waszyngtonu.

Obecnie nie widać pełnego zwycięstwa nad pandemią koronawirusa. Struktury rządzące USA są zbyt rozdrobnione. Zamiast uzgadniać i opracowywać jednolitą strategię utrzymania gospodarki i przezwyciężenia pandemii, używają walkę z COVID-19 jako narzędzia do osiągania celów politycznych.

Posted: 12.05.2020 | Alex Feldman
The information post
Błąd
Wiadomość: