Założycielem BioNTech jest małżeństwo badaczy Ugur Sahin i Ozlem Turechi. Początkowo panowano, że ich firma farmaceutyczna zajmie się lekami przeciwnowotworowymi. Jednak uznanie przyszło dzięki innemu lekowi. BioNTech była jedną z pierwszych firm, które rzuciły wyzwanie wirusowi COVID-19. Dzięki współpracy z Pfizerem firma otrzymała wszystkie niezbędne zasoby, by stworzyć szczepionkę na koronawirusa.
Kapitalizacja rynkowa BioNTech sięga 26 mld USD, co w dużej mierze było możliwe dzięki sukcesowi szczepionki. Jednocześnie potencjał naukowy spółki jeszcze nie jest do końca znany i bardzo możliwe, że prawdziwy sukces jeszcze przed nami, ponieważ w drodze są inne leki, oparte na nowych osiągnięciach firmy i wiedzy o RNA.
BioNTech SE to niemiecka firma biotechnologiczna, która działa w dziedzinie immunoterapii. Emitent jest nie tylko pionierem w dziedzinie mRNA, ale też prowadzi badania limfocytów T, które są częścią układu odpornościowego. Spółka specjalizuje się w spersonalizowanej immunoterapii w leczeniu raka i innych poważnych chorób. Ponadto pracuje nad lekami dla innych odgałęzień terapeutycznych, w tym chorób zakaźnych, alergii i chorób autoimmunologicznych.
BioNTech otrzymała zamówień na ponad 1 mld dawek szczepionki na koronawirusa i do tej pory była w stanie wyprodukować jedynie ok. 33 mln dawek. W 2021 r. BioNTech planuje zwiększyć swoje moce produkcyjne, by móc wyprodukować dodatkowy miliard dawek. Na przykład nowy zakład, który został uruchomiony w lutym, może produkować do 800 mln dawek rocznie.
Przy średniej cenie 20 USD za dawkę dochód BioNTech może sięgnąć dziesiątek miliardów dolarów. Mimo że firma będzie musiała podzielić się zyskiem z Pfizerem, potencjał sprzedaży nadal jest bardzo duży. Kapitalizacja emitenta wynosi obecnie 26 mld USD, co oznacza, że wskaźnik forward P / E nie przekracza dwójki.
To nie jest dużo, biorąc pod uwagę, że inne firmy z tego samego segmentu zarabiają kilka razy więcej. Ponadto szczepionka BioNTech działa dobrze przeciwko różnym szczepom koronawirusa, jak np. brytyjski. Według doniesień samej firmy będzie ona potrzebowała nie więcej niż 2-3 miesięcy, by poprawić skuteczność swojej szczepionki i zwalczyć południowoafrykański szczep.
BioNTech nie ma wielomiliardowej linii produktów, jak np. Pfizer. Nie wypłaca też dywidend. Więc dlaczego BioNTech miałaby być lepsza od Pfizera? Odpowiedź brzmi: jej stosunkowo małe rozmiary pozostawiają więcej miejsca na wzrost.
W dłuższej perspektywie firma może spokojnie zająć swoje miejsce w tym biznesie. Problem polega jednak na tym, że obecnie BioNTech ma wiele projektów, które wciąż są we wczesnej fazie rozwoju i tak naprawdę gotowych leków, poza szczepionką na COVID-19 jest niewiele. A więc w najbliższej przyszłości to właśnie szczepionka będzie jedynym katalizatorem wzrostu akcji emitenta. Jednak biorąc pod uwagę skalę szczepień i fakt, że wspólny produkt Pfizera i BioNTech pozostaje numerem 1 na świecie, najbliższa przyszłość firmy zapowiada się wspaniale. Zwrotów z samej szczepionki wystarczy, by nie tylko przyspieszyć finalizację innych projektów, lecz też rozpocząć nowe.
Sytuacja na rynku wskazuje, że obecnie akcje emitenta realizują korektę. Na początku lutego kurs osiągnął opór na poziomie 120 USD, po czym odbił do 90 USD. W tym miejscu byki przejęli inicjatywę i zaczęli stopniowo wracać na rynek. W tej chwili udało im się podnieść cenę do 95 USD.
Obraz techniczny przemawia za dalszym wzrostem papierów emitenta. Jeśli rynek utrzyma się powyżej 90 USD, polecalibyśmy kupno aktywów w kierunku średniookresowego celu 112 USD.
W najbliższej przyszłości będziemy musieli odłożyć wycieczki nad morze i rejsy z powodu kwarantanny i trwającej pandemii.
Turystyka najbardziej ucierpiała z powodu koronawirusa, ale jeśli biura podróży, hotele, linie lotnicze cierpią, ale działają przynajmniej minimalnie, firmy wycieczkowe ponoszą wielomilionowe straty każdego miesiąca, licząc dni do końca pandemia.
W tej części naszej recenzji porozmawiamy o Carnival Corporation, firmie bardzo dobrze znanej miłośnikom morza.
Witajcie lidera branży turystycznej Carnival Corporation. Jest to międzynarodowa firma wycieczkowa, której statki pływają po wielu morzach. Carnival Corporation ma 20 spółek zależnych zajmujących się wycieczkami, które obejmują tak znane marki, jak Carnival Cruise Lines, Princess Cruises, Ocean Village, Costa Cruises i P&O Cruises Australia.
Początkowo młoda firma zajmowała się rejsami wycieczkowymi tylko po Karaibach, a następnie zaczęła pływać po Atlantyku. W 1998 r. Carnival Corporation uruchomiła rejsy wzdłuż zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, a następnie zaczęła wysyłać statki na Hawaje i Alaskę.
Carnival Corporation dysponuje ogromną flotą cywilną składającą się z ponad 100 statków, które dostarczają do ponad 700 portów na całym świecie. Do 2025 r. emitent planuje uzupełnić flotę o kolejne 16 statków.
Statki wycieczkowe firmy to całe pływające miasta, w których goście mogą znaleźć różnorodne rozrywki. Wszystkie statki firmy mają specjalną rurę w postaci płetwy ogonowej wieloryba, która reprezentuje logo koncernu.
Przed pandemią emitent przyjmował rocznie od 10 do 13 mln gości, co stanowi prawie połowę całego światowego rynku wycieczkowego. Na statkach emitenta przed rozpoczęciem kwarantanny w marcu 2020 r. pływało dziennie ponad 300 tys. osób, a łączna liczba personelu przekraczała 100 tys.
Rejse wycieczkowy to stabilny biznes, który przynosi wielomilionowe dochody, więc Carnival Corporation corocznie wypłaca dywidendę swoim akcjonariuszom. Na te cele emitent wydaje co roku 46 proc. dochodu i warto podkreślić, że wypłaty stale rosną od 5 lat.
Wysokość dywidend wahała się od 0,3 do 0,5 USD – tyle właśnie zapłacono w listopadzie 2019 r.
Carnival Corporation zaczął lokować dodatkowe papiery wartościowe. Oficjalny komunikat mówi, że spółka zamierza pozyskać dodatkowe 1,5 mld USD w związku z nową emisją papierów wartościowych. Według szacunków MarketWatch spółka wyemituje około 16,08 mln akcji, czyli 6,8 proc. wolumenu już istniejących akcji.
Pozyskane pieniądze zostaną przeznaczone na bieżące potrzeby Royal Caribbean. Miesięczne wydatki firmy w czasie pandemii sięgają 530 mld USD. Mimo to Carnival Corporation radzi sobie dobrze. Musiała jednak sprzedać wszystkie statki marki Azamara i dwa stare liniowce.
Działalność firmy poważnie ucierpiała z powodu pandemii. Ze względu na restrykcje i niepewność co do powrotu do normalnego życia, liczba rezerwacji na rejsy znacznie spadła.
Dalsze perspektywy pozostają niejasne, niewielu klientów odważy się wyruszyć w podróż pod grozą izolacji.
Ryzyko sporów sądowych pozostaje również dość aktualne, jak w przypadku liniowca Diamond Princess, który ukrywał przed inwestorami ważne czynniki. Ponadto nie wiadomo, kiedy otworzą się porty dla statków w różnych krajach.
Za ostatni kwartał strata netto emitenta osiągnęła 2,2 mld USD, a skorygowana strata netto – 1,9 mld USD.
Pandemia koronawirusa uderzyła w branżę wycieczkową mocniej niż w inne. Chociaż wznowienie rejsów morskich planowano jeszcze przed 1 września 2020 r., zaszkodziła temu nowa fala COVID-19.
Aby przetrwać trudne czasy, emitent zamierza sprzedać 19 najmniej wydajnych statków ze swojej floty, które w 2019 r. przyniosły zaledwie 3 proc. całkowitego zysku operacyjnego. Do 2022 r. firma planuje całkowicie odnowić swoją flotę. Nowe liniowce pomogą w przyszłości obniżyć koszty utrzymywania. Dodatkowym pozytywnym czynnikiem będzie aktywna rezerwacja rejsów na 2022 r. Chętnych na pewno nie zabraknie.
Działalność Carnival Corporation jest opłacalna, co do tego nie może być wątpliwości. Inwestorzy zastanawiają się tylko nad dwoma pytaniami, a mianowicie, ile czasu zajmie powrót do normalności i czy Carnival Corporation wystarczy kasy, by przetrwać do wznowienia rejsów.
Według najśmielszych prognoz rejsy w Stanach prawdopodobnie rozpoczną się dopiero latem. Na ten okres planowane jest zakończenie szczepień w Stanach Zjednoczonych. Należy pamiętać, że pierwsze rejsy prawdopodobnie będą miały ograniczenia w liczbie pasażerów na pokładzie.
Carnival Corporation ma rezerwę w wysokości 14,2 mld UDS. Przy miesięcznych wydatkach w wysokości 530 mln USD, Carnival może sobie pozwolić na przestój do marca 2023 r., bez konieczności sprzedawania większej liczby akcji lub zaciągania dodatkowych pożyczek.
A więc póki co Carnival Corporation może kontynuować swoje „wakacje” bez odczuwalnego dyskomfortu. Biorąc pod uwagę, że głównym rynkiem dla niej są Stany Zjednoczone, gdzie wkrótce mają się zakończyć szczepienia, nie sądzimy, by tego lata statki emitenta wciąż pozostawały bez pracy. A ponieważ cena akcji jest wyraźnie niedowartościowana, ma duży potencjał do stabilnego wzrostu w drugiej połowie roku.
W dodatku na rynku obecnie wyraźnie widać wzrost popytu na akcję spółki. W marcu aktywa osiągnęły 29,00-30,00 USD, gdzie utrzymywały się przez kilka tygodni, a następnie powróciły do 23,80 USD. W tym miejscu notowania zawróciły.
Teraz rynek próbuje przekroczyć poziom 26,00 USD. W przypadku powodzenia akcje Carnival powrócą do wzrostów z celami 29,00-30,00 USD.
Negatywnego scenariusza na razie nie będziemy rozważać.