Chiński wirus a gospodarka globalna. Kto wygra?

Początek 2020 roku zostanie na zawsze zapamiętany przez pojawienie się niebezpiecznego wirusa w Chinach. Koronawirus pojawił się nagle i znikąd i natychmiast zaczął zabierać ludzkie życia. W ciągu kilku tygodni zginęło ponad dwadzieścia osób, a setki zostało zainfekowanych.

Kiedy wirus zaczął się pojawiać w innych częściach świata, na światowych rynkach finansowych wybuchła panika. Koronawirus porównano ze znanym wirusem Ebola lub SARS (który również pochodzi z Chin).

Wygląda na to, że Chiny, oprócz spowolnienia gospodarki i możliwego zakłócenia negocjacji w drugiej fazie umowy z USA, może zaskoczyć kolejną nieprzyjemną niespodzianką w 2020 roku. Mówimy o globalnej epidemii.

Chiny – światowy koszyk wirusów?

Tak więc rynki finansowe były w zeszłym tygodniu pod presją. Wiadomości o zapaleniu płuc nieznanego pochodzenia zaczęły pojawiać się pod koniec 2019 roku. Według najnowszych danych w ChRL zarejestrowano ponad 600 przypadków, a liczba zgonów przekroczyła 20 osób. Wirus wyszedł już poza granice Chin; został już wykryty w Korei Południowej, Japonii, Stanach Zjednoczonych i Tajlandii; podejrzane przypadki spotykają się w Singapurze, Hongkongu i Australii.

Na wszystkich lotniskach na świecie zaostrzono kontrolę nad zdrowiem odwiedzających, głównie z regionów azjatyckich. W Europie na razie nie wykryto jeszcze przypadków koronawirusa.

W samych Chinach wydarzenia masowe są anulowane, a dwa miasta są całkowicie odizolowane – Wuhan i Huangang, ogniska choroby. Kierownictwo ChRL utrzymuje kontakty z WHO i innymi krajami, wiele z których już wzywa swoich obywateli do unikania podróży do Chin.

W zeszłą środę WHO przeprowadziła nadzwyczajne spotkanie, aby zrozumieć, jak niebezpieczny jest chiński wirus. Członkowie komitetu doszli do wniosku, że jest zbyt wcześnie, aby ogłaszać nadzwyczajną sytuację i wydali tylko zalecenia dla organów ochrony zdrowia wszystkich krajów.

Chiny ucierpią najbardziej

Rozległy wirus ma znaczący wpływ na światowe rynki finansowe. Azjatyckie giełdy szaleją już kilka dni i zamykają się na minusie. Na przykład w czwartek chińskie indeksy spadły o ponad 2%. Wielu ekspertów pośpieszyło już nazwać te straty najgorszymi przed chińskim Nowym Rokiem w historii.

Jako pierwsi padli ofiarą przewoźnicy lotniczy i firmy turystyczne. Wśród inwestorów pojawiły się obawy, że panika spowodowana epidemią gwałtownie ograniczy napływ turystów do krajów azjatyckich. Obawy te okazały się bardziej niż realne, ponieważ wiele osób odwołało podróż do Chin. Nawiasem mówiąc, wpłynęło to nie tylko na wyjazdy do Chin, ale także do innych krajów azjatyckich. Wraz ze wzrostem liczby zarażonych globalny biznes turystyczny może ucierpieć jeszcze bardziej.

Na przykład akcje Cathay Pacific straciły w tym tygodniu ponad 4%, papiery American Airlines spadły o 2%, a United Air Lines o 3,3%. Co dzieje się z chińskimi przewoźnikami lotniczymi, możemy tylko zgadywać, ale zdecydowanie nic dobrego, ponieważ Księżycowy Nowy Rok jest w pełnym rozkwicie i prawie nie ma żadnych przesyłek.

Kolejną ofiarą koronawirusa był rynek ropy. W ciągu ostatniego tygodnia ceny ropy spadały, ale popyt na tak zwane bezpieczne aktywa, takie jak złoto i japoński jen, wzrósł.

Jaki jest związek między wirusem a ropą naftową? Związek jest bezpośredni: ograniczenie ruchu lotniczego w Chinach zmniejszyło popyt na paliwo lotnicze i ropę naftową, która w tym przypadku trafiła do ​​sąsiednich regionów. W ten sposób powstał nadmiar podaży.

Dalsze rozprzestrzenianie się wirusa zmniejszy liczbę osób chcących podróżować jeszcze bardziej, dlatego zapotrzebowanie na paliwo również spadnie. Spadek popytu na ropę w Pekinie doprowadzi do wzrostu eksportu surowców, co wywrze presję na margines rafinerii w Azji. Coś podobnego wydarzyło się 17 lat temu, gdy w regionie azjatyckim szalało nietypowe zapalenie płuc.

 

Wydatki konsumpcyjne w Chinach mogą również drastycznie spaść, szczególnie w regionalnych centrach, takich jak Szanghaj i Pekin. W 2018 roku w trakcie Chińskiego Nowego Roku zysk detalistów i restauratorów przekroczył 140 mld USD, a dochód z działalności turystycznej przekroczył 75 mld USD, czyli mniej więcej tyle samo pieniędzy zabraknie w chińskiej gospodarce w tym roku.

Epidemia dotknęła nie tylko biznes, ale też rozrywkę. Na przykład w Hongkongu odwołano Premier League piłki nożnej i coroczny karnawał, a w Szanghaju zamknięto Disney Resort, do którego co roku przybywa kilka milionów turystów.

W obecnej sytuacji prawdopodobnie wygrają przedstawiciele przemysłu farmaceutycznego, którzy będą mogli zarabiać na nowych lekach przeciwwirusowych i podnieść ich cenę. Ludzie, obawiając się o swoje zdrowie, będą coraz więcej pieniędzy pozostawiać w aptekach.

 

Historia się powtarza

W najnowszej historii koronawirus nie jest niczym wyjątkowym i nowym. Pamiętamy epidemię SARS, która została spowodowana podobnym wirusem w latach 2002-2003. Wtedy całkowita liczba zarażonych na całym świecie osiągnęła 8500 osób, z których zmarło 800. W 2009 roku świńska grypa wędrowała po całym świecie, którą też przeżyliśmy. Rynki finansowe mają już doświadczenie w takich sytuacjach.

Zazwyczaj po pojawieniu się takich wiadomości rynki i inwestorzy reagują gwałtownie, oczekując, że wirus rozprzestrzeni się bardzo szybko i doprowadzi do pandemii. Następnie, po analizie i ocenie organizacji opieki zdrowotnej, szum zanika.

Właśnie teraz rynki zaczęły mniej lub bardziej trzeźwo oceniać sytuację. Komentarze WHO nieco uspokoiły inwestorów, a fakt, że rozprzestrzenianie się wirusa ma miejsce tylko w Chinach, a w innych krajach zidentyfikowano tylko pojedyncze przypadki, nieco uspokoił rynki. Działania władz ChRL również zmniejszają poziom napięcia.

Ponadto koronawirus okazał się mniej śmiertelny niż ten sam SARS.

Ale bez względu na to, jak zakończy się ta historia, gospodarce globalnej już zadano obrażeń. Rynek ropy spadł o ponad 2%, branża turystyczna przeżywa trudne czasy, podobnie jak przewoźnicy lotniczy.

Ucierpiały również najwięksi producenci dóbr luksusowych. Na przykład akcje koncernów Louis Vuitton, Richmond, Estee Lauder i Burberry już znacząco spadły i straciły znaczny zysk z prezentów, które zwykle w tym czasie darują w Chinach.

Nie wszystko jest tak złe, jak się wcześniej wydawało

Globalne rynki finansowe znajdują się obecnie w recesji w związku z rozprzestrzenianiem się nowego wirusa. Nie ma jednak powodu do paniki. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła średnie zagrożenie z powodu nowego wirusa, który okazał się mniej zabójczy niż SARS, w wyniku którego zginęło 10% pacjentów.

Ponadto światowe organizacje zdrowotne, a zwłaszcza rząd chiński, zaczęły podejmować działania od pierwszych oznak epidemii, które umożliwiły lokalizację choroby. Wiadomości o zarażonych ludziach w innych regionach Chin lub w innych krajach są wciąż pojedyncze. Jeśli więc liczba chorych osób nie wzrośnie w nadchodzących tygodniach, będziemy mogli mówić o normalizacji sytuacji.

W ostatnich latach Pekin zmienił strategię energetyczną i importuje więcej ropy, wysyłając własne wydobyte surowce do magazynów. W rezultacie spadek popytu na paliwo lotnicze i benzynę może nie wpłynąć na ogólny popyt na ropę w Chinach, jeśli Pekin będzie nadal importować takie same ilości jak przed kryzysem, wysyłając nadwyżki do magazynów.

Nawiasem mówiąc, uważamy, że teraz jest dobra okazja dla inwestorów na zakup ryzykownych aktywów (euro i ropy naftowej) po niskiej cenie. Cena tych instrumentów osiągnęła już wieloletnie minima i zaczęła forsować lokalne dno. Jeżeli oczywiście sytuacja się nie pogorszy, to w najbliższych tygodniach można oczekiwać normalizacji sytuacji. A to pociągnie za sobą wzrost cen, które z każdą pozytywną wiadomością będą tylko wzrastać.

 

 

Posted: 27.01.2020 | Alex Feldman
The information post
Błąd
Wiadomość: