Prawdopodobnie wielu z nas korzystało z witryny Booking.com, planując wyjazd za granicę.
Korporacja turystyczna Booking Holdings, która wcześniej nazywała się The Priceline Group Inc, to amerykańska spółka holdingowa, która połączyła 6 marek bezpośrednio lub pośrednio związanych z turystyką.
Model biznesowy tego emitenta jest prosty i zrozumiały: witryna pomaga w wyszukiwaniu hoteli i rezerwacji pokojów. Każda osoba bez pośredników i bez pomocy biura podróży może samodzielnie znaleźć witryny turystyczne, kontakty hoteli, przeczytać opinie na ich temat, znaleźć informacje o cenach. Usługa ma wygodny interfejs do zamawiania i płacenia za pokoje. Prostota, dostępność i informatywność – wszystko to przyczyniło się do popularności tej strony.
Oprócz łączenia turystów i hotelarzy lista usług serwisu Booking obejmuje sprzedaż biletów lotniczych, wynajem samochodów i rezerwację biur. Firma pomaga w zakupie wycieczek zorganizowanych, tj. wycieczki all inclusive (ubezpieczenie, lot, transfer, zakwaterowanie w hotelu, nawet możliwość rezerwacji ekskursji). Jak widać, firma stara się spełnić wszelkie możliwe życzenia swoich klientów.
Ponadto firma posiada własną aplikację mobilną, która pomaga turystom w planowaniu podróży. Dzięki niej użytkownicy mogą obejrzeć miejsce docelowe i zdjęcia, przeczytać recenzje i zapoznać się z cenami.
Usługi firmy są dostępne na całym świecie, ale w Stanach Zjednoczonych Booking Holdings oferuje specjalną usługę pod nazwą „Podaj własną cenę”. Tutaj klient samodzielnie wskazuje cenę, jaką jest gotów zapłacić za pokój hotelowy, bilet lub wynajem samochodu. W ramach tej usługi klient samodzielnie wybiera liczbę gwiazdek hotelu i jego lokalizację, datę wynajmu samochodu, rodzaj biletu, życzenia dotyczące bagażu itp. Stale zmieniając kryteria żądania, każdy klient prędzej czy później znajduje ofertę, która mu odpowiada w 100%. Ta usługa jest podobna do aukcji, w której bierze udział tylko jeden uczestnik. Serwis zapuścił korzenie w Stanach Zjednoczonych, ponieważ pomaga to znacznie zaoszczędzić na usługach turystycznych.
Firma Booking Holdings otrzymuje zyski z 3 obszarów swojej działalności:
Znaczący minus Booking Holdings polega na tym, że nie wypłaca on dywidend, co czyni go mniej atrakcyjnym dla wielu inwestorów.
Początki historyczne
W 1997 r. przedsiębiorca Jay Walker uruchomił projekt The Priceline, a dwa lata później na IPO zostały wyemitowane akcje spółki. Od 2004 r. Priceline stale się rozwija, przejmując firmy związane z turystyką. Tak więc w 2004 r. Priceline przejęła większość Travelweb i Active Hotels. Rok później Jay Walker kupił Booking.com, który został połączony z Active Hotels.
W 2007 r. do listy przejęć trafiła spółka Agoda Company, Ltd. oraz AGIP LLC, a w 2010 r. kupiono Rentalcar.com.
W 2012 r. emitent nabył KAYAK Software Corporation – lidera w dziedzinie zasobów metasearch.
Na początku 2018 r. The Priceline Group Inc. zmienił nazwę na Booking Holdings. Tego samego dnia firma ustanowiła rekord dziennej kapitalizacji – prawie 13 mld USD.
Ryzyka Booking Holdings w trakcie pandemii
W obecnym kryzysie ryzyka emitenta nie są wysokie. Po pierwsze, firma ma wysoką rentowność (80% ROE), wyjątkowo niską NetDebt / EBITDA (0,4). Ponadto Booking Holdings jest firmą informatyczną, co oznacza, że wszyscy jej pracownicy mogą łatwo pracować zdalnie. Wskutek tego firma nie płaci za przymusowe urlopy i zwolnienia lekarskie, nie zwalnia pracowników, a wznowienie pracy serwisu po ustąpieniu kryzysu nie zajmie dużo czasu.
To prawda, że na świecie w sektorze turystycznym obecnie obserwuje się spadek. Podróżujących jest niewiele, więc przychody z rezerwacji są minimalne. Mimo to straty tej firmy są niewielkie w porównaniu z liniami lotniczymi lub siecią kasyn.
Raport kwartalny
W 2019 roku emitent zgłosił wzrost przychodów o 4% do 15,1 mld USD, jednak w pierwszym kwartale 2020 roku gigant turystyczny oczekuje spadku wszystkich wskaźników z powodu epidemii koronawirusa.
Koszty operacyjne spółki wzrosły z poziomu 9,186 mld USD w 2018 r. do 9,721 mld USD w 2019 r. Skorygowana EBITDA wzrosła o 2% do 5,9 mld USD.
W IV kwartale 2019 r. Booking Holdings osiągnął zysk bez GAAP w wysokości 23,30 USD na akcję, czyli o 4% więcej niż w tym samym okresie 2018 r. Jednak ogólnie wskaźnik ten spadł o 48,6%.
Przychody z rezerwacji przekroczyły prognozy ekspertów i wyniosły 3,34 mld USD, przy czym wskaźnik ten był gorszy o 33,8% w porównaniu z poprzednim kwartałem.
Obraz techniczny i prognoza
Nabywcy zaczęli tracić aktywność jeszcze pod koniec 2019 roku. Tak więc w listopadzie akcje spółki osiągnęły poziom 2070 USD, którego nie mogły pokonać i wycofały się do wsparcia 1830 USD. W tym miejscu nastąpiło odbicie i na początku 2020 r. aktywa wróciły do szczytów z jesieni. Następnie sprzedaż została wznowiona i nie zatrzymała się, dopóki w marcu cena nie osiągnęła 1110 USD. Od tego wsparcia akcje skoczyły i najpierw wzrosły do poziomu 1420 USD, a następnie do oporu 1500 USD. Wskaźniki techniczne powracają do strefy wzrostu, potwierdzając obecny nastrój zakupu.
A więc, co mamy w tej chwili? Akcje Booking Holdings spadły z powodu pandemii, jak i w całej branży turystycznej. Ze względu na swój model biznesowy i strukturę, ryzyka dla emitenta są niskie, a w III i IV kwartale oczekuje się szybka poprawa wyników.
Pod względem kapitalizacji gigant turystyczny wycofał się do poziomu sprzed 6 lat i notuje się najtaniej, według mnożników. Jednak w ostatnich latach korporacja odkupiła 20% własnych akcji. Dla nas jest to sygnał do nabycia udziałów, ponieważ pracownicy firmy najlepiej wiedzą, co się w niej dzieje i jakie perspektywy. A więc jeśli uznają zakup własnych akcji za najlepszą inwestycję, wówczas zrobimy to samo.
Najprawdopodobniej bezpośrednim celem byków jest obszar 1600 USD, a następnie opór 1700 USD. Dopóki te dwie przeszkody nie zostaną pokonane, ryzyko wycofania jest wysokie.
Niemniej jednak wierzymy w nabywców i oczekujemy umocnienia ich pozycji i wzrostu akcji do obszaru 1900 USD do końca drugiego kwartału.
System bankowy jest prawdopodobnie jedną z najstarszych form biznesu na świecie. Ze wszystkich banków banki europejskie są uważane za najbardziej wiarygodne, a spośród nich – francuskie. Porozmawiamy o francuskim banku międzynarodowym Paribas, który zajmuje ósmą pozycję na liście największych banków na świecie i obecnie współpracuje z ponad 70 krajami na wszystkich kontynentach.
Sam bank powstał w 2000 roku, ale jego początki sięgają 1848 roku, gdy został założony jako bank narodowy. Nawiasem mówiąc, Paribas jest częścią Euro Stoxx 50 i CAC 40.
Bank nie tylko zachował swoje aktywa po kryzysie finansowym w 2008 r., ale również pozostał jedną z największych instytucji bankowych w Europie. W 2014 r. emitent ten miał problemy w Stanach Zjednoczonych, gdzie został zmuszony do zapłaty kar pieniężnych jako odszkodowania za naruszenie sankcji amerykańskich.
Bank zajmuje się zarówno usługami detalicznymi, jak i inwestycjami. Każdego roku obsługuje ponad 25 milionów klientów w sieci detalicznej we Francji, Włoszech i Belgii. Usługi detaliczne oferowane są również w regionie śródziemnomorskim, a także w Afryce. Oddziały banku są również w obu Amerykach, a sam bank odgrywa ważną rolę w grupie bankowej na Hawajach. W USA, Europie i Azji Bank Paribas jest dostawcą międzynarodowego finansowania dla klientów korporacyjnych i inwestycyjnych.
Historia Banku Paribas
Historia banku rozpoczyna się w 1882 r. w wyniku połączenia 2 banków. Do 1913 r. bank ten zbierał fundusze dla rządu francuskiego i innych rządów. Odegrał ważną rolę dla Francji podczas pierwszej wojny światowej, gromadząc fundusze, a także gromadząc kapitał dla przedsiębiorstw przemysłowych podczas wielkiego kryzysu.
Nacjonalizacja Paribas nastąpiła w 1982 r. Ponowna prywatyzacja miała miejsce w 1987 r. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku emitent prowadził aktywną politykę nabywania i zbywania aktywów.
W 2007 r. był pierwszym bankiem, który dostrzegł kryzys i zamknął dwa swoje fundusze. Ten dzień jest obecnie uważany za początek kryzysu kredytowego i tylko szybka reakcja ze strony kierownictwa BNP Paribas uratowała go i szereg innych instytucji finansowych w Europie przed bankructwem.
Obecnie ponad 70% przychodów pochodzi z Europy, gdzie mieści się 79% jej aktywów. Na Amerykę Północną przypada 11% przychodów i 12% aktywów, a na region azjatycki odpowiednio 7% przychodów i 6% aktywów. Pozostałe procenty są rozproszone między pozostałymi regionami świata.
Spółki zależne
BNP Paribas Cardif – firma ubezpieczeniowa;
Arval – firma leasingowa;
Cetelem – bank detaliczny;
Hello bank! – bank wirtualny;
BNP Paribas Investment Partners – firma córka, zarządzająca aktywami.
Polityka dywidendowa banku
Z powodu epidemii koronawirusa w Europie i ekonomicznych konsekwencji kwarantanny w kwietniu 2020 r. bank odroczył wypłatę dywidendy. Wcześniej EBC zalecił, aby wszystkie instytucje finansowe Unii Europejskiej przynajmniej do jesieni 2020 r. odmówiły wypłaty dywidendy, a także wstrzymały się z odkupem własnych papierów wartościowych. Wcześniej bank planował wypłacić 3,1 euro na akcję.
Co wpływa na kurs akcji banku Paribas
Będąc bankiem europejskim, jego aktywa są bezpośrednio zależne od aktualnego kursu waluty europejskiej. Deprecjacja euro „ciągnie” akcje banku w dół, ale jego umocnienie powoduje wzrost papierów wartościowych emitenta.
Działania EBC również wpływają na cenę akcji, a mianowicie na stopę procentową wybieraną przez bank centralny. Podczas wzrostu stóp procentowych akcje banków stają się tańsze, a wraz ze spadkiem – droższe.
Obecna sytuacja gospodarcza w strefie euro również wpływa na wartość akcji. Zły stan gospodarki regionu szkodzi bankowi. Na przykład obecny kryzys w strefie euro boleśnie uderzył w emitenta, powodując, że jego akcje osiągnęły wielomiesięczne minima.
Do czynników negatywnych należą również wydarzenia, które negatywnie wpływają na reputację banku. Na przykład w 2014 r. Paribas musiał zapłacić grzywnę za naruszenie amerykańskich sankcji wobec kilku krajów znajdujących się na „czarnej liście” Departamentu Stanu USA!
Raport kwartalny
Czwarty kwartał 2019 r. zakończył się dobrze dla BNP Paribas. Jego zysk wzrósł o 28% i osiągnął 1,84 mld EUR, co w pełni pokrywało się z prognozami ekspertów ankietowanych przez FactSet.
Kwartalne przychody emitenta za okres od października do grudnia wzrosły o 12%, osiągając poziom 11,33 mld EUR.
Poprawił się również zysk netto banku, co było spowodowane znacznym skokiem dochodów z obrotu instrumentami dłużnymi, surowcami i aktywami walutowymi.
Jednocześnie BNP Paribas obniżył docelową stopę zwrotu z kapitału rzeczowego na 2020 r. do 10%. W 2019 r. wiele dużych banków europejskich obniżyło cele RoTE na bieżący rok z powodu trudnych warunków kredytowych przy ujemnych stopach procentowych.
Jednocześnie przychody w segmencie handlu FICC wzrosły o 60% i osiągnęły 820 mln EUR, a przychody z obrotu akcjami wzrosły ponad 3 razy i wykazały wynik w wysokości 520 mln EUR.
W ubiegłym roku emitent wypłacił dywidendy w wysokości 3,1 euro na papier wartościowy, czyli o 2,6% więcej niż przewidywano.
Obraz techniczny i prognoza
Osłabienie nabywców zaczęło być obserwowane w grudniu 2019 r. Wówczas wyceny aktywów osiągnęły opór w wysokości 53,70 EUR, po czym wycofały się do obszaru 48,30 EUR. W tym czasie nabywcom udało się utrzymać kontrolę, a w styczniu 2020 r. przywróciły cenę do ostatnich szczytów, gdzie nastąpiło odwrócenie i instrument handlowy zaczął szybko tracić na wartości.
Rynek ustabilizował się pod koniec marca, kiedy aktywa osiągnęły obszar wsparcia w wysokości 25,00 – 28,00 EUR, gdzie notowania utrzymują się nadal. Nie widzimy żadnych oznak początku wzrostu. Uważamy, że w najbliższej przyszłości aktywa nie będą w stanie przekroczyć linii 40,00 EUR.
Nie wykluczamy nowej fali spadków po nadchodzącym raporcie kwartalnym. Jeśli chodzi o scenariusze handlu, to w przypadku sprzedaży musimy zamknąć się poniżej poziomu 24,00 EUR, po czym możliwe będzie sprzedanie papierów wartościowych do 15,00 EUR.
Aby powrócić do wzrostu, kupujący muszą pokonać strefę oporu wynoszącą 36,00 – 40,00 EUR, a jedynie konsolidacja powyżej tych poziomów otworzy nam drogę do maksimów na początku roku.
Teraz porozmawiajmy o wynikach Pfizera i Exon Mobil, o których mówiliśmy tydzień temu.
Kwartalne przychody Pfizera spadły o ponad 8% do 12,03 mld USD, pomimo wzrostu sprzedaży kluczowych produktów. Według samej firmy sprzedaż spadła z dwóch powodów: pierwszy to przymusowa izolacja klientów, a drugi – lekarze rzadziej spotykają się z pacjentami, rzadziej przepisują leki.
Zysk netto firmy spadł do 3,40 mld USD. Ponad połowę swoich przychodów korporacja farmaceutyczna osiągnęła na rynku międzynarodowym.
Po opublikowaniu raportu rynek wzrósł, osiągając jeden cel i prawie osiągając drugi. Osiągnięto więc znak 39 USD, a do oporu 39,50 USD zabrakło kilku punktów.
Teraz spodziewamy się powrotu do poziomów 36 USD i 35,50 USD. Możliwy jest także głębszy spadek do 33 USD.
Exxonmobil odnotował zysk w wysokości 0,53 USD na akcję. Jednocześnie przychody koncernu naftowego i gazowego wyniosły 56,15 mld USD. Jednocześnie eksperci spodziewali się, że zysk na akcję wyniesie około 0,04 USD, a całkowity przychód – 54,81 mld USD.
Raport okazał się umiarkowanie pozytywny, ale aktywa nie wykazywały wzrostu. Cena wzrosła do 47 USD, skąd spadła do poziomu 43 USD.
Teraz spodziewamy się, że rynek powróci do regionu 35–40 USD, w którym możliwe będzie podwyższenie cen w kierunku oporu 50 USD.
Nie wykluczamy poważniejszych strat ze strony Exxonmobil na tle pogarszających się wydarzeń. Możliwy cel sprzedaży to wsparcie 30 USD.