Temat koronawirusa zmonopolizował wszystkie agencje medialne. W Internecie mówią tylko o epidemii w Chinach. Na tle tego wielu mogło przeoczyć bardzo ważne wydarzenie w życiu politycznym Stanów Zjednoczonych, a mianowicie trzecią w historii Stanów Zjednoczonych próbę odsunięcia prezydenta USA od władzy, która zakończyła się niepowodzeniem. Zgodnie z wynikami głosowania amerykańscy senatorowie nie uważają działania Trumpa za nielegalne.
Po kolei. 5 lutego w Senacie USA odbyło się spotkanie w sprawie impeachmentu Trumpa. Ostatecznie Senat usprawiedliwił Trumpa, kończąc długie dochodzenie, które zostało rozpoczęte przez Demokratów w Izbie Reprezentantów.
Z niewielką przewagą w 4 głosy amerykańscy senatorowie zdecydowali się za odrzuceniem zarzutu. Jednocześnie, aby usunąć prezydenta, jego przeciwnicy musieli zdobyć 2/3 głosów, ale oprócz Partii Demokratycznej tylko jeden Republikanin głosował za impeachmentem.
W przypadku drugiego zarzutu ws. utrudniania działań Kongresu obraz jest podobny: 47 senatorów wystąpiło przeciwko prezydentowi, a 53 poparło go. Różnica głosów jest niewielka i stało się tak tylko dlatego, że jeden z Republikanów głosował „za” impeachmentem w pierwszej sprawie, a w drugiej „przeciwko”.
Sprawa o impeachment rozpoczęła się we wrześniu ubiegłego roku i nawet wtedy przywódcy Demokratów rozumieli, że nie będą w stanie pokonać Trumpa w Senacie, w którym dominują Republikanie. Jak stwierdzili sami Demokraci, nie planowali zwolnić Trumpa, ale spodziewali się, że podczas dochodzenia i przesłuchań pojawi się więcej informacji przeciwko prezydentowi. Ponadto Demokraci oczekiwali, że rozpoczęte przez nich śledztwo spowoduje rozłam w szeregach Republikanów.
Nawiasem mówiąc, wielu Demokratów nie wspierało inicjatywy impeachmentu. I to nie dlatego, że lubią Trumpa. Po prostu martwili się konsekwencjami swojej porażki i zwycięstwa prezydenta.
Na przykład senator Christopher Coons wielokrotnie wyrażał zaniepokojenie tym, jak zachowa się Donald Trump, jeśli członkowie jego partii przegrają. Nie wątpił, że Republikanie są pewni niewinności swojego przywódcy. Senator bał się, że Trump zacznie uważać siebie za nietykalnego, a wraz z rozwojem takiego scenariusza jego zachowanie może stać się jeszcze bardziej nieprzewidywalne.
Podobne zdanie wyraził też spiker Kongresu, który próbował przekonać Demokratów nie rozpoczynać procesu impeachmentu.
Wiosną 2019 roku spiker ostrzegł swoich kolegów, że próba odsunięcia prezydenta USA od władzy może przerodzić się w katastrofę dla kraju.
Nawiasem mówiąc, niezależni eksperci wyrazili podobną opinię. Argumentowali, że działania administracji Białego Domu, a mianowicie niechęć do przedstawienia ważnych dokumentów kongresmenom w sprawie oraz zakaz zeznawania, skierowany do pracowników administracji w Kongresie, mogą stanowić poważny precedens. Tak więc głowa państwa może pomyśleć, że może odmówić Kongresowi jakiegokolwiek działania, stawiając w ten sposób władzę wykonawczą nad ustawodawczą.
Tutaj warto spojrzeć na obraz z szerszej perspektywy. Impeachment republikanów zakończył się niepowodzeniem. Oskarżenia o współpracę z Kremlem również okazały się fałszywe. Element gospodarczy w kraju jest również korzystny dla Trumpa. Rynek pracy rośnie, pomimo globalnego kryzysu, gospodarka USA jest stabilna, indeksy giełdowe rosną. Ponad 60% Amerykanów jest zadowolonych ze stanu gospodarki, co jest swego rodzaju rekordem od czasu prezydentury Busha Jr., który uzyskał bezwarunkowe wsparcie we wszystkich kierunkach po atakach terrorystycznych z 11 września. Ogólna satysfakcja z sytuacji w kraju również bije rekordy, po raz pierwszy od 15 lat liczba ta przekroczyła 40%.
Oczywiście poprzedni prezydenci również przyczynili się do obecnego stanu rzeczy. Być może kolejny kryzys gospodarczy już czeka na Stany Zjednoczone. Ale Amerykanie głosują portfelem, który mają teraz pełny, a przyszłość wydaje im się wiarygodna. Co więcej, prognozy Demokratów się nie spełniają.
Przewagą Republikanów jest też fakt, że Demokraci ponieśli całkowitą porażkę w stanie Iowa. Tam, z powodu złego przygotowania lokalnej reprezentacji Partii Demokratycznej, obliczenia wyników pierwszego etapu prawyborów nie powiodły się. Ponadto w 2016 roku wewnątrz partii doszło do podziału między umiarkowanymi politykami i radykalnymi socjalistami.
Według badań socjologów Amerykanie w pełni popierają działania swojego prezydenta. Trump nigdy nie miał takiego poziomu zaufania od 2017 roku, kiedy przyszedł do władzy. Ankiety przeprowadzone na początku stycznia wykazały, że około 50% Amerykanów popiera jego pracę, a mniej więcej tyle samo nie zgadza się z jego metodami przywództwa.
Socjologom trudno jest odpowiedzieć na pytanie, co dokładnie spowodowało wzrost ratingu Trumpa. Czy to procedura impeachmentu wpłynęła na jego popularność, czy jest to konsekwencja polityki gospodarczej? Oprócz wspierania prezydenta amerykańscy mieszkańcy wspierają też Republikanów. Procentowo 51% respondentów poparło Partię Republikańską, a 46% jest przeciw. Dla porównania we wrześniu procent wspierających wynosił 43%. W tym samym czasie Demokraci stracili popularność, ich wynik zmniejszył się z 48% do 45%.
Na początku lutego 2020 roku Stany Zjednoczone rozpoczęły prawybory – wstępne wybory prezydenckie. Od Republikanów udział w wyborach bierze Donald Trump, chociaż dla niego jest to zwykła formalność. Trump zapowiedział swój udział w wyborach w listopadzie 2019 roku.
Prawybory rozpoczęły się w stanie Iowa, gdzie zwykle przyjmują formę zamkniętych spotkań politycznych. W stanie Iowa obecny prezydent zajął pierwsze miejsce wśród Republikanów, uzyskując ponad 97% głosów.
Z jakich kandydatów mogą się pochwalić Demokraci? Na razie nic nie jest jasne i jak dotąd kandydat Demokratów jest „ciemnym koniem”. Demokraci nie ogłosili swojego głównego kandydata po dwóch dniach dyskusji. W tym stanie liderem został były oficer wojskowy, Pete Buttigic, który otrzymał 26,2% głosów. Dalej idzie socjalista Bernie Sanders, który ma 26,1%, Elizabeth Warren jest trzecia z 18,1% i zamyka listę kandydatów Joe Biden, który otrzymał 15,7%. Spośród wszystkich kandydatów to Bernie Sanders uważany jest za najpopularniejszego przedstawiciela Demokratów.
Kolejny etap prawyborów odbędzie się w stanie New Hampshire, w którym Biden prawdopodobnie ponownie przegra, ponieważ jest mało prawdopodobne, aby wyprzedził Berniego Sandersa i Elizabeth Warren. Następnie kandydaci pojadą do Nevady i Południowej Karoliny. Jeżeli Biden nie zwycięży w tych regionach, będzie to kompletna porażka dla Demokratów.
Na temat wyborów wszystko jest jasne. Jak dotąd Donald Trump jest ulubieńcem, a szanse, że zostanie on ponownie wybrany, są dość duże. Oczywiście przed nami jest jeszcze dziewięć miesięcy i wszystko może się zmienić. Jeśli więc obecny prezydent wygra wybory, dolar prawdopodobnie zacznie spadać.
Po pierwsze, Trump zawsze opowiadał się za słabym dolarem. Silna waluta krajowa, według obecnego prezydenta, szkodzi amerykańskiej gospodarce. Szef Białego Domu wielokrotnie kłócił się z Fed, narzekając, że regulator robi wszystko, aby utrzymać silnego dolara.
Po drugie, nie warto zapominać o ogromnym długu Stanów Zjednoczonych. Rezerwa Federalna regularnie uruchamia drukarkę pieniężną, co negatywnie wpływa na dynamikę dolara. Najprawdopodobniej przed wyborami Fed wstrzyma jej pracę, ale po nich ponownie wznowi.
Po wyborach należy zachować ostrożność z dolarem też z innego powodu. Wszyscy słyszeliśmy o możliwym kryzysie gospodarczym w USA. To prawda, że obecnie gospodarka Stanów Zjednoczonych jest na szczycie: rynek pracy rośnie, podobnie jak płace; wskaźniki ekonomiczne są dobre; amerykański regulator wciąż ma pole do manewrów. Prognozy jednak budzą podejrzenia. Uważamy, że rząd nie pozwoli kryzysowi wystąpić przed wyborami, ale po nich nikt nie daje takiej gwarancji. Dolar ma szansę na wzrost tylko w przypadku zwycięstwa Demokratów, ale taki rozwój wydarzeń jest mało prawdopodobny.