Przez ostatnie pięć lat usługi w chmurze zyskują na popularności, a coraz więcej firm decyduje się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych właśnie w chmurowym serwisie. Porozmawiajmy o jednym z odkryć 2020 roku – firmie Snowflake, która przeprowadziła w tym roku swoje IPO.
Snowflake – to właśnie jedna z firm, które zajmują się przechowywaniem danych w chmurze. Jeszcze wiosną ubiegłego roku jej cena wynosiła 4 mld USD, a po zwolnieniu CEO Baby Maglii wartość firmy wzrosła do 12 mld USD na początku 2020 roku. Czterokrotny wzrost to bardzo dobry wskaźnik, ale nikt nie spodziewał się, że firma na tym się nie zatrzyma. W tej chwili Snowflake jest wyceniana na ponad 22 mld USD. Okazuje się, że faktycznie w ciągu półtora roku wartość emitenta wzrosła z 4 do 22 mld USD. A szczęśliwcy, którzy dostrzegli potencjał Snowflake, zarobili całą fortunę.
Spółka została założona w 2012 r. w USA przez ekspertów zajmujących się przechowywaniem w chmurze. Dwaj z nich pracowało wcześniej w Oracle Corporation, a jeszcze jeden był założycielem startupu Vectorwise. Założyciele spółki są miłośnikami sportów zimowych – odtąd właśnie pochodzi nazwa spółki.
Emitent umożliwia przechowywanie i analizowanie informacji w jednym rozwiązaniu. Klienci w chmurze przechowują, analizują dane, a także mogą je bezpiecznie wymieniać. Dzięki temu w jednym rozwiązaniu realizowane są różne usługi. Ta usługa chmurowa praktycznie nie potrzebuje obsługi, co pozwala klientom nie tracić czasu na zarządzanie infrastrukturą, a skupić się wyłącznie na korzyściach serwisu.
Wielu klientów korporacyjnych korzysta z tej usługi. Na przykład Amazon, który współpracuje z projektem od 2014 r. Do listy klientów dołączył również Microsoft Azure w 2018 r. oraz Google w 2019 r.
Na początku roku firma miała ponad 3 tys. klientów, czyli dwa razy więcej niż na początku roku 2019. Trzon bazy klientów stanowią firmy z listy Fortune 500, które generują jedną czwartą zysków emitenta. Przez sześć miesięcy 2020 r. firmy te przynieśli Snowflake ponad 240 mln USD, czyli 130 proc. więcej niż przed rokiem. Przed swoim debiutem giełdowym firmie udało się pozyskać 14 mld USD.
Cel firmy – to jest rozwój technologii chmurowych i późniejsza ich integracja w swoją platformę. Snowflake chce nadal inwestować w rozwój swojej usługi zarówno w USA, jak i za granicą. Pozyskane obszary rozwojowe: sprzedaż, marketing, badania i rozwój.
Zadania Snowflake:
Snowflake wkroczyła na giełdę we wrześniu 2020 r. Początkowo planowano rozmieścić akcje po cenie 75–85 USD, ale potem spółka zdecydowała się podnieść cenę do 100–110 USD. W przeddzień oferty publicznej cena wzrosła jeszcze bardziej i ostatecznie papiery wartościowe sprzedawano po 120 USD za akcję. Łącznie na giełdę wprowadzono 28 mln akcji. W wyniku IPO Snowflake pozyskała 3,4 mld USD. Ta oferta publiczna okazała się największą wśród firm, zajmujących się oprogramowaniem.
Akcje osiągnęły 245 USD, a na zamknięciu cena wynosiła już 253,93 USD i wartość spółki przekroczyła 70 mld USD.
Zainteresowanie firmą wynika przede wszystkim z rosnącego w ostatnich latach zapotrzebowania na usługi w chmurze, a wraz z nadejściem pandemii sektor ten przeżywa rozkwit.
Pewny rozwój firmy nawet w czasie pandemii był kolejnym czynnikiem, który przyciągnął inwestycje w Snowflake. Ponadto wielu inwestorów uważa, że rozwiązania firmy mogą z powodzeniem konkurować z głównymi dostawcami usług w chmurze, takimi jak Amazon. Eksperci uważają, że technologie Snowflake są bardziej elastyczne niż Amazon.
Na początku grudnia akcje spółki osiągnęły nowe maksimum w regionie 425 USD, z którego notowania benchmarku spadły do 310-330 USD. Obecnie obserwuje się słaby wzrost na tle czynników technicznych.
Spadek był spowodowany słabym raportem. Firma odnotowała straty w wysokości 170 mln USD w III kwartale, a za ten sam okres 2019 r. spadek nie przekroczył 49 mln USD. Przychody w III kwartale wzrosły o 119 proc. z 73 do 160 mln USD. Przychody ze sprzedaży wyniosły 149 mln USD, zwyżkując 115 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku 2019.
Naszym zdaniem Snowflake zdecydowanie zasługuje na uwagę, choć trzeba przyznać, że ze względu na brak specjalistycznej wiedzy ciężko jest obiektywnie ocenić jakość jej produktów.
We współczesnym świecie informacji z każdym dniem staje się coraz więcej i rośnie zapotrzebowanie na jej przetwarzanie, analizę, nie mówiąc już o bezpiecznym przesyłaniu. Wielu znanych inwestorów wspiera Snowflake, jak np. fundusz Warrena Buffetta, który kupił akcje Snowflake za 250 mln USD.
Niemniej jednak firma jest bardzo młoda. Jej przychody szybko rosną równolegle z zyskiem brutto, chociaż zysku netto na razie nie ma. Dodatkowo w 2019 r. strata netto wyniosła 95,7 proc. w porównaniu do 2018 r. Za pół roku 2020 strata netto spadła tylko o 3,4 proc.
Jeżeli spółka nie będzie agresywnie inwestować w marketing i rozwijać swoje badania, możliwe, że przegra wyścig z konkurentami chmurowymi, ponieważ jej usługi są tylko nieznacznie lepsze. Jeśli na przykład Amazon zadecyduje zaktualizować swoje technologie chmurowe, Snowflake może stracić przewagę.
To byłby jednak pesymistyczny scenariusz, który może się nie wydarzyć. Ta młoda firma jest bardzo energiczna, a jej obecny model biznesowy zakłada znakomity rozwój w najbliższych latach.
Teraz czekamy na zakończenie korekty i wzrost ceny do oporu 500 USD.
W roku 2020 odbyło się naprawdę dużo ofert publicznych, ale jedne z najważniejszych miały miejsce pod koniec roku. Chodzi o serwis wynajmu mieszkań Airbnb, usługę dostawy jedzenia DoorDash i platformę gier wideo Roblox.
15 grudnia odbył się też debiut platformy e-commerce Wish na giełdzie. Serwis powstał w 2010 r., jego dyrektor generalny pracował wcześniej inżynierem w Google. Obecnie firma zatrudnia 830 pracowników.
Na tym portalu znajdziesz różnorodne niedrogie towary dla domu, odzież, elektronikę i zabawki. Aplikacja jest skierowana do konsumentów o niskich i średnich dochodach, oferując więcej opcji cenowych niż np. Amazon.
W tej chwili prawie 90 proc. działalności platformy jest związanych z urządzeniami mobilnymi. W ciągu ostatniego roku klienci Wish spędzali na platformie średnio 9 minut dziennie. W raportowanym okresie klienci oglądali dziennie ponad 500 różnych produktów z różnych kategorii. Ponad 70 proc. sprzedaży nie wiąże się z bezpośrednimi wyszukiwaniami określonych towarów.
W tym roku serwis wykazał znaczny wzrost w swoim segmencie w porównaniu z innymi platformami e-commerce. Obecnie z usług firmy korzysta ponad 100 mln klientów codziennie, mieszkających w ponad 100 krajach. Baza sprzedawców liczy 500 tys. osób, które oferują około 150 mln produktów. Należy pamiętać, że od 2019 r. liczba sprzedawców usługi w Ameryce Północnej i Łacińskiej oraz w Unii Europejskiej wzrosła o około 230 proc., podczas gdy liczba sprzedawców w Stanach wzrosła o 270 proc.
Większość sprzedawców serwisu pochodzi z Chin. Obecnie emitent zajmuje się pozyskiwaniem sprzedawców z Unii Europejskiej i Ameryki Południowej.
W roku 2019 globalny rynek handlu mobilnego szacowano na 2,1 bln USD. Eksperci uważają, że do 2025 r. liczba ta przekroczy 4,4 bln USD. W 2010 r. udział handlu mobilnego w światowym handlu nie przekraczał 3 proc,, ale do 2019 r. wzrósł do 14 proc.
Zasadniczo działalność tego sektora koncentruje się na pracy z zamożnymi klientami. Platformy handlowe z reguły oferują firmowe towary, podkreślając markę i wygodę. Jednak z tego powodu brakuje znacznej części publiczności.
Według badania przeprowadzonego wśród 2850 konsumentów w różnych krajach prawie 75 proc. ankietowanych odpowiedziało, że ważny zwracają szczególną uwagę na koszt produktu, a nie na markę czy czas dostawy.
Należy zauważyć, że dochód rodziny 44 proc. rodzin w USA i 85 proc. w UE nie przekracza 75 000 USD rocznie. W krajach rozwijających się, na przykład w Ameryce Łacińskiej, na Bliskim Wschodzie, w Europie Wschodniej liczba ta jest jeszcze mniejsza i nie przekracza 18 000 USD. Właśnie na tej publiczności koncentruje się WISH.
Emitent ma silnych konkurentów, takich jak Amazon, Alibaba, Shopify i BigCommerce. Rynek, na którym działa, szybko się rozwija i jeżeli Wish nie będzie konkurencyjna – szybko straci swoje miejsce.
Spółka poniosła już straty operacyjne i ryzykuje nie osiągnąć lub utrzymać rentowność w przyszłości. Na razie ma krótką historię, jest młoda, a to utrudnia ocenę biznesu i perspektyw na przyszłość.
Wish liczy, że Apple App Store i Google Play Store będą promować jej aplikację. Jeżeli nie utrzyma dobrych relacji z tymi dostawcami platform, jej biznes może ucierpieć.
Nie tak dawno temu startup z Doliny Krzemowej opublikował raport za poprzedni rok podatkowy. W okresie sprawozdawczym emitent wysłał ponad 630 mln towarów do odbiorców z ponad 100 krajów.
Przez 9 miesięcy 2020 r. przychody firmy osiągnęły 1,75 mld USD, czyli 32 proc. więcej niż przed rokiem.
Jednocześnie firma corocznie odnotowuje straty, które sięgają 200 mln USD. W 2020 r. były one na poziomie 176 mln USD w pierwszych trzech kwartałach.
Niemniej jednak platforma wykazuje dobrą tendencję wzrostową w zakresie liczby aktywnych klientów, skorygowanej EBITDA, zysku operacyjnego i wolnych przepływów pieniężnych.
ContextLogic, firma macierzysta Wish, wyceniła swoje udziały w przedziale od 22 do 24 USD. Debiut giełdowy odbył się 15 grudnia 2020 r. Faktyczna cena ukształtowała się na górnej granicy przedziału.
Tak więc pierwsza transakcja odbyła się po cenie 22,75 USD za akcję, a do końca pierwszego dnia notowań cena za akcję osiągnęła 20,05 USD. IPO przyniosło 1,1 mld USD, a wartość firmy wyceniono na ponad 14 mld USD. Akcje platformy e-commerce można teraz znaleźć na giełdzie Nasdaq pod nazwą WISH. Od momentu powstania Wish zebrała około 2,1 mld USD kapitału prywatnego.
IPO tej spółki odbyło się w najlepszym czasie dla tego segmentu. Sprzedaż online na całym świecie gwałtownie wzrosła, ponieważ ludzie starają się nie chodzić do sklepów w czasie pandemii i preferują zakupy online.
Jednak w tak sprzyjających warunkach firma wykazała tylko umiarkowany wzrost. W ujęciu procentowym jej sprzedaż wzrosła 32 proc., podczas gdy Amazon zwiększył sprzedaż o 38 proc. rok do roku.
Spodziewamy się dalszego wzrostu akcji spółki. Pandemia jest daleka od zakończenia, co oznacza, że usługi firmy będą nadal poszukiwane. Obecnie cena jej akcji wynosi 23,55 USD. Uważamy, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy wzrośnie do 27,50 USD.
II kwartał podatkowy FedEx Corp. zakończył imponującymi wynikami. Zysk netto spółki wzrósł o 119 proc. i wyniósł 1,225 mld USD. W przeliczeniu na akcję wzrost wyniósł 4,55 USD. W tym samym okresie sprawozdawczym rok wcześniej dochód netto wyniósł 560 mln USD, czyli 2,13 USD na akcję. Zysk po wyłączeniu czynników jednorazowych wyniósł około 4,83 USD, podczas gdy kwartalne przychody emitenta wzrosły o 19 proc. i osiągnęły nowy rekord w wysokości 20,6 mld USD. Ta granica została przekroczona po raz pierwszy.
Tak imponujący raport pojawił się w obliczu rosnącego zapotrzebowania na usługi dostawcze w związku z pandemią COVID-19. Wzrost nastąpił zarówno w dostawach międzynarodowych, jak i krajowych. Dane zysków byłyby wyższe, gdyby firma nie musiała zwiększać wydatków na bezpieczeństwo pracowników i klientów, informuje FedEx w swoim komunikacie.
Pomimo dobrego raportu akcje spółki nie były w stanie wrócić do wzrostu i kontynuowały spadek. W zeszłym tygodniu składnik aktywów spadł do 275 USD.
Wciąż pozytywnie oceniamy perspektywy spółki i oczekujemy powrotu do wzrostu w bieżącym kwartale. Jednak w kolejnych tygodniach spodziewamy się kontynuacji korekty w dół do poziomu 250 USD.