Johnson & Johnson to największa firma farmaceutyczna na świecie o zdywersyfikowanym i dużym biznesie. Ta korporacja bada i rozwija, produkuje i sprzedaje leki i sprzęt medyczny.
Emitent posiada ponad 110 spółek zależnych oraz własną bazę badawczo-rozwojową. Jego centra badawcze są zlokalizowane w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Brazylii, kilku krajach europejskich, Chinach, Indiach etc.
Firma ma 230 firm operacyjnych, które prowadzą działalność na całym świecie. Liczba pracowników przekracza 132 tys. osób.
Emitent od 58 lat zwiększa wypłaty dywidendy. Ze względu na niskie zadłużenie i wysoki poziom płynności spółka może nadal prowadzić taką politykę.
Mimo stałego wzrostu wypłat, emitent wciąż ma potencjał do ich zwiększenia. W ubiegłym roku Johnson & Johnson przeznaczył tylko 62 proc. zysków i 51 proc. wolnych przepływów pieniężnych na te cele. Wskaźnik wypłaty dywidendy utrzymywał się w ostatnich latach w przedziale od 50 proc. do 60 proc.
Jednak inwestorzy muszą być świadomi ryzyka związanego z inwestowaniem w papiery wartościowe tej spółki. Przede wszystkim warto tu wspomnieć spory sądowe, a także prawdopodobną presję ze strony agencji rządowych. Na przykład 26 czerwca Johnson & Johnson ogłosił, że zawarł porozumienie ze stanem Nowy Jork w sprawie opioidów. W ciągu 9 lat firma musi wypłacić państwowe odszkodowanie w wysokości 230-260 mln USD. Ponadto firma nie będzie mogła sprzedawać leków opioidowych na rynku lokalnym i krajowym.
Firma jest praktycznie globalną fundacją zdrowia. Co więcej, Johnson & Johnson to nie tylko największa spółka zdrowotna pod względem kapitalizacji rynkowej, ale też z najbardziej zdywersyfikowaną działalnością.
Produkty J&J są sprzedawane zarówno bezpośrednio hurtownikom i detalistom, jak i za pośrednictwem zewnętrznych dystrybutorów. Jej działalność jest bardziej skoncentrowana na rynku amerykańskim – udział sprzedaży w tym regionie stanowi 51 proc. całkowitych przychodów, 23 proc. pochodzi z Europy, 18 proc. – z Azji i Pacyfiku oraz Afryki, 8 proc. – z pozostałych części świata.
Firma działa w takich segmentach:
Jest to największy segment firmy. J&J ma leki na wszystkie choroby, od raka i chorób układu krążenia po immunologię i choroby zakaźne.
Leki są opracowywane dla pięciu obszarów terapeutycznych, takich jak:
Firma dużo wygrała ze sprzedaży szczepionki na koronawirusa. Oprócz szczepionki COVID-19 bestsellerem jest też Stelara, stosowana w leczeniu łuszczycy plackowatej i łuszczycowego zapalenia stawów. W 2020 r. Stelary sprzedano na 7,6 mld USD.
Kolejnym bestsellerem jest Darzalex – lek stosowany w leczeniu raka szpiku kostnego. Johnson & Johnson zarobił na nim w 2020 r. 4,2 mld USD, czyli 40 proc. więcej niż w 2019 r.
Ten oddział zajmuje się produktami, które znajdują zastosowanie w chirurgii, ortopedii, leczeniu wzroku, opiece sercowo-naczyniowej i diabetologicznej.
Na niego przypada ponad jedna czwarta całej sprzedaży. Ponadto spółka dokonała kilku ważnych przejęc, aby móc wdrożyć nowe technologie.
Ten segment opracowuje i sprzedaje produkty do pielęgnacji niemowląt, skóry, produkty do higieny jamy ustnej, leki bez recepty itp.
Najbardziej znanymi produktami w tym segmencie są Tylenol, Neosporin i Band-Aids, które stanowią ponad jedną szóstą sprzedaży.
Dywersyfikacja firmy dotyczy nie tylko obszarów biznesu, ale też dystrybucji. Chociaż Stany Zjednoczone odpowiadają za nieco ponad połowę łącznych przychodów, zarząd spółki twierdzi, że działa ona praktycznie w każdym kraju na świecie.
Dzięki dywersyfikacji firma jest odporna na wszelkiego rodzaju kryzysy i różne cykle gospodarcze. Pomaga to również nieco zrekompensować słabe wyniki w poszczególnych jednostkach biznesowych.
Przyjrzyjmy się kilku powodom, dla których warto zainwestować w akcje Johnson & Johnson.
Farmaceutyka jest największym biznesem spółki. W ubiegłym roku ten segment przyniósł 45,6 mld USD zysku, a od 2015 r. roczne tempo jego wzrostu sięga prawie 8 proc. Spółka posiada 24 leki, które w zeszłym roku przyniosły jej ponad 400 mln USD, oraz 14 leków, które przyniosły 1 mld USD.
Jednym z obiecujących obszarów dla J&J jest szczepionka na COVID-19. W lipcu Johnson & Johnson przedstawił wyniki najnowszych badań, które wskazują na to, że jego szczepionka pomaga wypracować przeciwciała nie tylko na szczep Delta, ale też na inne rozpowszechnione warianty koronawirusa. Ponadto szczepionka zapewnia również trwałą odpowiedź immunologiczną przez co najmniej osiem miesięcy.
Aktualne wyniki sprzedaży głównych leków wskazują na stały wzrost. Przewiduje się, że do 2030 r. przychody z branży farmaceutycznej przekroczą 90 mld USD, co przyniesie emitentowi 29,5 mld USD zysku przed opodatkowaniem.
W ostatnich latach J&J stała w obliczu wyzwań w branży urządzeń medycznych. Sprzedaż w tym segmencie spadła o ponad 11 proc. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ jest to powszechny trend na świecie. Inne firmy, takie jak Intuitive Surgical, Smith & Nephew i Stryker, mają ten sam problem. Co więcej, spadek zaczął być obserwowany jeszcze przed wybuchem pandemii. W ciągu ostatnich pięciu lat sprzedaż całego segmentu nie uległa zmianie.
Johnson & Johnson dokonał kilku przejęć, aby zaradzić tej sytuacji: m.in. w 2019 r. nabył Auris Health za jego zrobotyzowany sprzęt chirurgiczny. Zarząd J&J spodziewa się, że dzięki niemu będzie mógł poszerzyć zakres zabiegów i konkurować z wiodącymi firmami w dziedzinie robotyki chirurgicznej.
J&J kupił też Verb Surgical we współpracy z Alphabet Verily, który wcześniej miał nazwę Google Life Sciences. Wspólny startup Verb Surgical pracuje nad zrobotyzowaną platformą, której sukces zapewni nowe źródła przychodów w nadchodzących latach. Według ostrożnych szacunków do 2030 r. sprzedaż tego segmentu może osiągnąć 33 mld USD, a zysk przed opodatkowaniem – 8 mld USD.
Jako dominujący gracz w swoim sektorze spółka zdecydowanie zasługuje na uwagę inwestorów. Naszym zdaniem niedługo pojawi się dobra okazja do zakupu. Nie tak dawno kupujący próbowali przebić się do strefy oporu 172 USD. Obecnie benchmark jest w fazie korekty i kosztuje 168 USD.
Spadek może potrwać do 165 USD. Możliwe punkty odwrócenia to 160-162 USD i 157-160 USD. Najbliższy cel byków to opór 210 USD.
Największą popularnością wśród wielu inwestorów cieszą się akcje, które w ostatnich latach wykazały silny wzrost.
Z reguły inwestorzy, którym zależy na stabilności i bezpieczeństwie, trzymają w swoim portfelu akcje dywidendowe.
Na przykład Coca-Cola, która od kilkudziesięciu lat wypłaca dywidendy, postanowiła jeszcze bardziej zwiększyć wypłaty. To jeden z powodów, dla których jest ona zawsze interesująca dla inwestorów.
Wiadomo, że w czasie kryzysu finansowego akcje spółek tracą na wartości, ale w przypadku firm, które stabilnie wypłacają dywidendy spadek ten nie będzie tak głęboki, a straty będą mniejsze.
Coca-Cola jest największym na świecie producentem i dystrybutorem napojów. Sam napój Coca-Cola jest sprzedawany w ponad 200 krajach i jest jednocześnie najpopularniejszym napojem na całym świecie. Jednocześnie nie wszyscy wiedzą, że firma ma około 500 marek i niewiele osób będzie w stanie wymienić więcej niż 10 napojów, które produkuje firma.
Coca-Cola została wynaleziona przez farmaceutę Johna Stitha Pembertona w 1884 r. Początkowo kupowało ją codziennie średnio 9 osób. Sprzedaż w pierwszym roku wyniosła 50 USD, a produkcja napoju wówczas kosztowała 70 USD. Z czasem jednak popyt rósł, a równocześnie rósł zysk ze sprzedaży.
Po jakimś czasie do Atlanty przybył biedny Irlandczyk Aza Kendler. Miał przy sobie tylko 1 dolara i 75 centów oraz pewność, że w nowym miejscu na pewno będzie miał szczęście. Kendler miał talent handlowy i wkrótce udało mu się zebrać niewielki kapitał, za który później kupił receptę Coca-Coli od wdowy po Pembertonie. Za receptę zapłacił 2300 USD (była to wówczas duża kwota).
W stanie Georgia Kendler wraz z bratem i dwoma innymi wspólnikami założył The Coca-Cola Company, z kapitałem początkowym 100 tys. USD.
Znak towarowy Coca-Cola – którego spółka używa od 1886 r. – został oficjalnie zarejestrowany w Stanach Zjednoczonych w 1893 r. W tym samym roku spółka wypłaca pierwszą dywidendę z akcji.
Coca-Colę piją prawie wszyscy. Wszystko się zmienia, ale ten napój pozostaje taki sam.
Jak już mówiliśmy, spółka corocznie wypłaca dywidendy swoim akcjonariuszom.
Obecnie wypłata na akcję wynosi 1,64 USD. Jej stopa przy obecnej cenie akcji to 3,2 proc. Dla porównania średnia stopa dywidendy indeksu S&P 500 wynosi około 1,6 proc.
W lutym spółka zwiększyła swoją roczną dywidendę 58 razy z rzędu. Niewiele spółek może pochwalić się podobnymi wynikami.
Coca-Cola wydaje na te płatności znaczne kwoty. Na dywidendę wydano około 3,5 mld USD z 5,5 mld USD wolnych przepływów pieniężnych za ostatni kwartał.
Warren Buffett posiada udział w tej firmie. Powodem dla którego postanowił stać się akcjonariuszem tej firmy, była jej polityka dywidendowa i ogólna propozycja wartości. Berkshire Hathaway po raz pierwszy kupiła akcje Coca-Coli w 1988 r.
Inwestycja Buffetta w Coca-Colę wyniosła około 1,3 mld USD, obecnie Buffett posiada 400 mln akcji, czyli 9,3 proc. wszystkich akcji firmy. Teraz ten udział jest wart około 20,6 mld USD.
W tym roku akcje Coca-Coli przyniosły mu 656 mln USD dywidendy. To ponad 50 proc. przychodu z początkowej inwestycji, co oznacza, że teraz otrzymuje zwrot za te inwestycje co 2 lata, nie sprzedając ani jednego papieru wartościowego!
W ciągu ostatnich 10 lat akcje spółki zyskały tylko 60 proc., co oczywiście nie nadąża za S&P 500. Jednak Buffett jest chyba zadowolony takim układem, skoro trzyma akcje Coca-Coli w swoim portfelu.
W ubiegłym roku Coca-Cola wyprzedziła PepsiCo pod względem rentowności. Było to możliwe dzięki agresywnym cięciom kosztów i innowacyjnym produktom, takim jak Topo Chico.
Ożywienie sprzedaży ma podążać równolegle z podwyżkami cen, aby marże brutto i operacyjne Coca-Coli osiągnęły nowe rekordy.
Coca-Cola powinna również zapewnić znaczne przepływy pieniężne. Jest to ważne, ponieważ dzięki temu finansuje rosnące dywidendy i daje elastyczność w spłacie zadłużenia zaciągniętego w początkowej fazie kryzysu pandemii.
Gospodarki światowe odbudowują się nierównomiernie. Powrót do normalności w bogatszych krajach, które miały pełny dostęp do szczepionki, przebiega znacznie szybciej. W krajach rozwijających się nadal obowiązują pewne ograniczenia.
Coca-Cola przez lata rozwijała ekskluzywne relacje z sieciami restauracji i rozrywki. Wraz ze zniesieniem zakazów podróżowania w wielu krajach ludzie będą chcieć spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu niż w domu, a to ma pomóc firmie w dalszym rozwoju.
Dotyczy to zwłaszcza dużych rynków w USA i Europie. Jako skutek: im więcej zaszczepionych, tym lepsze wyniki finansowe osiągnie firma.
Analitycy z Wall Street przewidują, że Coca-Cola zaraportuje przychody na poziomie 9,25 mld USD i zysk na akcję na poziomie 0,55 USD, czyli o 28,9 proc. i 30,9 proc. więcej niż rok wcześniej.
Najprawdopodobniej pozytywny efekt otwarcia gospodarek nie zaskoczy traderów. Jeśli prognozy się spełnią, bieżąca sytuacja finansowa okaże się lepsza niż przewidywano na początku roku a firma zrewiduje prognozę rocznego wzrostu przychodów.
Ale entuzjazm ten nie znalazł jeszcze odzwierciedlenia w akcjach. Od początku roku ceny papierów wartościowych nie zmieniły się pomimo wydarzeń sprzyjających przychodom i zyskom.
Nie należy jednak zapominać, że gospodarka światowa jest jeszcze daleka od powrotu do aktywności sprzed pandemii. Wiele małych restauracji nie miało kapitału, aby poradzić sobie z utrzymującą się utratą dochodów w czasie pandemii. Bardzo możliwe, że cała gospodarka będzie wyglądać inaczej po kryzysie. Zapewne z tego też powodu inwestorzy wstrzymują się od zakupu akcji Coca-Cola.
Firma dokonała poważnych zmian w ciągu ostatniego roku, m.in. zmniejszyła listę „głównych marek” z ponad 500 do 200. Wykluczono marki małe, głównie lokalne, stanowiące mniej niż 2 proc. sprzedaży i 1 proc. przychodów.
Pozwoli to poświęcić więcej środków na większe marki, które będą się rozwijać wraz ze zmianą gospodarki.
Warto zauważyć, że na świecie utrzymuje się trend zdrowego trybu życia, do którego nie pasuje produkcja Coca-Cola. Jest mało prawdopodobne, aby cała Ziemia nagle zaczęła odżywiać się zdrowo, jednak sprzedaż głównych napojów może ucierpieć z tego powodu.
Dla nas akcje tej korporacji należą do kategorii must have. Firma jest duża i nie raz udowodniła swoją odporność na różne kryzysy.
W oczekiwaniu na dobry raport, pod koniec tygodnia akcje spółki zaczęły rosnąć. Po wybiciu się z obszaru 53,80 – 54,30 USD w ciągu kilku dni przenieśli się do 56,40 USD. Przy tym poziomie wciąż możemy rozważyć zakup. Następny cel dla kupujących to 65 USD.
W zeszłym tygodniu rozmawialiśmy o dwóch amerykańskich bankach: Goldman Sachs i Citigroup. Obie te spółki w II kwartale osiągnęły dobre wyniki.
Tym samym zysk netto Goldman Sachs wzrósł 27-krotnie w ujęciu rocznym i wyniósł 5,347 mld USD. Rozwodniony zysk wyniósł 15,02 USD na akcję, w porównaniu z 0,53 USD rok temu. Według prognoz analityków zysk miał wynieść około 9,96 USD na akcję. Wskaźnik przychodów osiągnął 15,388 mld USD wobec oczekiwań 12,04 mld USD.
Bank wydał również raport za I półrocze 2021 r. Jego rozwodniony zysk w tym okresie wyniósł ok. 33,64 USD na akcję. Przychody osiągnęły 33,092 mld USD.
Pomimo pozytywnych liczb akcje skierowały się w dół od 381 USD i spadły do 365 USD.
Jesteśmy wciąż pozytywnie nastawieni wobec tych akcji, jednak polecamy na razie powstrzymać się od ich kupna. Sygnałem do otwarcia długich pozycji będzie powrót 370 USD.
Zysk netto Citigroup wzrósł kilkakrotnie w okresie sprawozdawczym – do 6,19 mld USD w ujęciu rocznym lub 2,85 USD na akcję. Szacunki zakładały zysk na akcję na poziomie 1,97 USD.
Kwartalny przychód spadł do 17,5 mld USD wobec prognozy na poziomie 17,2 mld USD. Stopa procentowa netto spadła do 10,2 mld USD w wyniku spadku wolumenu kredytów.
Podobnie jak w przypadku Goldman Sachs, akcje Citigroup staniały po wydaniu raportu. Po przełamaniu 70,70 USD aktywo spadło w okolice 67 USD. Przy tym poziomie kupujący otrzymali szansę na powrót aktywności. Teraz warto poczekać na wybicie do 78 USD, aby móc wznowić zakupy.