Kandydat na prezydenta Joe Biden został 46. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jednak walka o stanowisko jeszcze się nie skończyła, ponieważ Donald Trump chce wyrwać zwycięstwo Bidenowi. Ostateczny zwycięzca zostanie ogłoszony dopiero po postępowaniach sądowych w niektórych stanach.
Niepewność co do przyszłości nie jest dobra dla rynków, a podważanie wyników wyborów tylko wzmaga napięcie wśród inwestorów, zwłaszcza jeśli chodzi o wybory w Stanach Zjednoczonych, gdzie wyznawana jest idea płynnego przekazania władzy.
Sporządzenie prognoz dla wszystkich rynków, w tym towarowych, może być trudne, jeżeli niepewność co do wyników wyborów potrwa kilka dni lub tygodni.
Niemniej jednak teraz jest najlepszy czas dla tych, kto woli ryzykowne transakcje. Te wszystkie okoliczności są odpowiednie do badania podaży i popytu na ropę WTI.
Na razie na rynku dominują negatywne nastroje, a nie tak dawno notowania ropy spadły do najniższych wartości od maja. Styczniowe kontrakty terminowe spadły do 36 USD za baryłkę, podczas gdy ceny WTI osiągnęły 34 USD. Ta obniżka była reakcją rynku na wiadomości i wprowadzenie kwarantanny w kilku krajach europejskich.
W poniedziałek notowania ceny ropy spadły 6-7 proc., co było jednym z najsilniejszych spadków dziennych od kilku miesięcy. Rynek był w stanie odrobić część strat, ale kwotowania nie były w stanie wrócić do przedziału 40-45 USD za baryłkę. W październiku ogólny spadek cen ropy wyniósł 8,5 proc. dla ropy Brent i -11 proc. dla WTI.
Ropa miała negatywną tendencję, ale w pierwszych dniach listopada sytuacja nieco się poprawiła po publikacji danych z Azji Wschodniej, które od kilku miesięcy wspierają notowania.
Stany Zjednoczone opublikowały raport o nowych zamówieniach, z którego wynika, że wzrosły one do rekordowego poziomu od 17 lat.
Niemniej jednak pozytywne doniesienia gospodarcze nie będą długoterminowym wsparciem dla wzrostu cen węglowodorów, ponieważ ogólne wiadomości pozostają negatywne, a światowa gospodarka wraz z rynkiem ropy naftowej pozostaje pod presją.
Głównym czynnikiem wywierającym presję jest wprowadzenie lockdownu w wielu krajach świata.
Wprowadzenie pierwszej blokady obniżyło PKB krajów europejskich o 10–20 proc. Eksperci zgadzają się z tym, że drugi lockdown nie przyniesie tak dużego załamania, gdyż w drugim kwartale nastąpił spadek bazy ekonomicznej. Jednak już praktycznie nie ma nadziei, że gospodarka europejska ożyje w najbliższej przyszłości, a podwójna lub nawet potrójna recesja staje się coraz bardziej realna.
Nadejście mroźnej zimy może pomóc w utrzymaniu zużycia węglowodorów, ale biorąc pod uwagę obecne warunki pogodowe w Europie, nie warto liczyć na to. Jeśli kontynuuje spadek, rynek będzie przesycony.
Poza tym nie widać sygnałów ograniczenia podaży: mimo doniesień, że Rosja i Arabia Saudyjska zamierzają spełnić warunki porozumienia o ograniczeniu wydobycia węglowodorów i przedłużyć go na następny rok, inne kraje nie spieszą się z taką decyzją.
Libia zwiększa produkcję surowców od czasu zawarcia porozumienia o zawieszeniu broni przez walczące frakcje. Od 3 listopada dzienna produkcja ropy w tym kraju osiągnęła już 850 tys. baryłek, a według prognoz Libyan National Petroleum Corporation do końca listopada osiągnie 1 mln b / d. Jest mało prawdopodobne, aby kartel OPEC zdołał wpłynąć na Libię przed spotkaniem zaplanowanym na 30 listopada. Jeżeli nawet Libia zgodzi się na porozumienie w sprawie niektórych kwot, zaczną one obowiązywać dopiero po 1 stycznia 2021 r.
Na rynku ropy dominuje obecnie niepokój związany z niepewnością ws. wyników wyborów w USA. Trump, który jeszcze pozostaje prezydentem, podpisał ustawę wspierającą technologię szczelinowania (szczelinowanie hydrauliczne do wydobywania węglowodorów). Technologie te w ciągu ostatniej dekady doprowadziły Stany Zjednoczone do niemal całkowitej samowystarczalności w zakresie ropy i gazu łupkowego. Branża najprawdopodobniej otrzyma wsparcie w przypadku zwycięstwa Donalda Trumpa. Obecnie jest ona w trudnej sytuacji z powodu spadających cen.
Biden odwrotnie może nałożyć ograniczenia na tę metodę wydobycia ropy i wielokrotnie wypowiadał się na ten temat. Nie chodzi jednak o całkowity zakaz, a jedynie o wstrzymanie wydawania zezwoleń na jej używanie na terenie majątku federalnego oraz o częściowe wycofanie dotacji i świadczeń.
Perspektywa takich decyzji jest negatywna dla amerykańskich koncernów naftowych. Jednak rynek ropy jest teraz zależny od decyzji Joe Bidena jako prezydenta w kwestiach polityki zagranicznej, który mógłby zdecydować się na znaczące złagodzenie lub całkowite zniesienie restrykcji sankcyjnych nałożonych na Iran przez Trumpa. Wtedy wielkość podaży na rynku wzrośnie o 2 mln baryłek dziennie, a OPEC + raczej nie będzie w stanie przekonać Iranu, by nie zwiększał produkcji. Teheran od kilku lat ponosi straty w tym obszarze i będzie trzymał się strategii maksymalnego możliwego wydobycia surowców.
Dochodzimy więc do następnego wniosku.
Ropa raczej nie wzrośnie powyżej 40 USD za baryłkę do końca 2020 r., a jeżeli wzrośnie, to nie na długo. Uważamy, że benchmark utknął w przedziale 33-39 USD.
Wzrost będzie możliwy dopiero po opracowaniu szczepionki na koronawirusa i gdy główne gospodarki świata zniosą ograniczenia.