Amerykański holding PayPal Holdings Inc. powstał w 2015 r. po oddzieleniu się od eBay Inc. Jego akcje niemal natychmiast trafiły na giełdę.
Historia PayPal Inc. sięga 1998 roku. Wówczas firma umożliwiała płacenie za zakupy na aukcjach platformy eBay. W 2002 r. eBay przejął PayPal Inc, po czym ponad 50 proc. płatności na aukcjach eBay było dokonywanych za pośrednictwem systemu PayPal.
Na początku XXI wieku PayPal Inc. miała z kim konkurować, jednak z czasem cała konkurencja została pochłonięta przez większe firmy lub po prostu przestała istnieć.
Emitent obsługuje ponad 100 walut i umożliwia pracę z kontami, na których można przechowywać pieniądze denominowane w 57 walutach. Jedną z wyróżniających cech PayPal jest zapewnienie gwarancji bezpiecznej transakcji zarówno dla kupującego, jak i sprzedającego.
Według przekazanych danych liczba użytkowników firmy w różnych krajach świata sięga kilkuset milionów.
Wiele banków centralnych różnych krajów coraz częściej wygłasza opinię o konieczności zalegalizowania transakcji z udziałem kryptowalut. Są też tacy, którzy uważają, że większość przepływu kryptowalut to szara strefa, dlatego należy całkowicie zakazać te aktywa. Inne rządy widzą dobrą okazję i chcą zacząć regulować kryptowaluty.
W związku z taką postawą coraz więcej platform zaczyna współpracować z kryptowalutami, a PayPal jest właśnie jedną z takich.
Firma najpierw zdecydowała się uruchomić system do przechowywania, sprzedaży i kupowania głównych kryptowalut – Bitcoin, Ethereum, Bitcoin Cash i Litecoin. Teoretycznie PayPal planował zostać nowym maklerem kryptowalut. Później ogłoszono, że amerykańscy klienci będą mogli nie tylko handlować, ale także płacić kryptowalutą w ponad 26 mln sklepów. A od połowy tego roku firma zamierza udostępnić podobne transakcje na rynkach międzynarodowych i zwiększyć listę dostępnych aktywów cyfrowych poprzez usługę Venmo.
Jednak głównym rynkiem dla systemu PayPal wciąż pozostają Stany Zjednoczone.
Techniczne wdrożenie handlu kryptowalutami
Firma nie będzie uruchamiać własnej usługi handlu kryptowalutami, ale planuje zawrzeć umowę z Paxos, która jest regulowana przez instytucję finansową współpracującą z Revolut w Stanach Zjednoczonych.
Za pośrednictwem nowego partnera PayPal otrzyma ceny rynkowe na kryptowaluty. Kurs wymiany wyniesie około 0,5 proc., ale będzie się zmieniać w zależności od sytuacji rynkowej.
W zwykłych sklepach płatności będą realizowane poprzez natychmiastową wymianę aktywów kryptograficznych na dolary, z uwzględnieniem powyższego spreadu.
W ciągu ostatniego roku wartość bitcoina wzrosła czterokrotnie. Zdaniem analityków jest to efekt synergistyczny: wzrost wartości bitcoina powinien doprowadzić do wzrostu akcji PayPal, a sam bitcoin wzrośnie wraz z udostępnianie płatności za pomocą tej kryptowaluty poprzez system PayPal w ponad 26 mln witryn internetowych na całym świecie. Oczywiście w ten sposób akceptacja i wykorzystanie bitcoina w najbliższej przyszłości wzrośnie.
Przeciwnicy PayPal odgrywają swoją rolę we wzroście cen kryptowalut. Firma Square poinformowała, że da klientom możliwość odzyskania bitcoinów za transakcje, zmuszając tym samym platformę płatniczą do kupowania większej ilości BTC, a gigant ubezpieczeniowy MassMutual oświadczył w grudniu, że zamierza zainwestować 100 mln USD w bitcoina.
W 2020 r. akcje PayPal wykazywały silny sekwencyjny wzrost, a wzrost przychodów i zysków firmy w ciągu ostatnich dwóch kwartałów wskazuje na tendencję przejścia osób i firm od tradycyjnych usług bankowych na bardziej technologiczne aplikacje internetowe w czasie pandemii. Aplikacje Venmo PayPal i Cash App Square były w stanie zastąpić przelewy bankowe.
Akcje PayPal zyskały 113 proc. w 2020 r. po niewielkich spadkach. Obecnie kapitalizacja rynkowa spółki wynosi ponad 272 mld USD, czyli więcej niż kapitalizacja większości głównych banków amerykańskich: Bank of America, Wells Fargo i Citi. Dzisiaj jednak JPMorgan Chase wciąż wyprzedza PayPal pod tym względem, ponieważ jego wartość rynkowa sięga 378 mld USD. Jednak wielu ekspertów zwraca uwagę, że rok 2020 był jednym z najtrudniejszych dla amerykańskich banków.
W ciągu ostatnich dwóch kwartałów zysk na akcję i zarobki PayPal były lepsze od prognoz analityków. Na koniec III kwartału system płatniczy liczył 361 mln aktywnych kont (po wzroście o 22 proc.). Przekazów pieniężnych dokonano o 30 proc. więcej niż rok temu lub o 4,0 mld USD więcej. Całkowita wielkość przelewów wzrosła w ujęciu rocznym o 37 proc. do 246 mld USD.
Przychody netto wzrosły o 25 proc. w ujęciu rocznym i osiągnęły 5,45 mld USD. To najlepszy wynik w historii PayPal. W III kwartale liczba aktywnych kont wzrosła o 55 proc. (lub 15,2 mln).
PayPal zaczął oferować użytkownikom ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii nową opcję „kup teraz, płać później”. Ta opcja zapewnia krótkoterminowe nieoprocentowane raty. Kierownictwo firmy uważa, że dzięki tej innowacji wzrośnie zysk firmy i lojalność jej użytkowników.
Akcjonariusze PayPal nie otrzymują dywidend, ponieważ wszystkie zyski spółka przeznacza na dalszy rozwój.
Brak dywidend sugeruje, że traderzy mogą zarabiać na aktywie tylko na zmianie cen zakupu i sprzedaży papierów, dlatego akcje PayPal nie są atrakcyjne dla wielu inwestorów.
Obecnie papiery spółki dokonują korekty po osiągnięciu poziomu 253. Wcześniej notowania aktywa rosły nieprzerwanie od marca i na razie nie widać, aby coś się zmieniło. Z wykresu dziennego wynika, że cena znajduje się na dolnej granicy kanału wzrostowego, podczas gdy wskaźniki techniczne wkraczają w strefę wyprzedaży. Nie oznacza to oczywiście, że w nadchodzącym tygodniu nastąpi odbicie, ale szanse na wzrost są duże, choć naszym zdaniem spadek będzie kontynuowany i może się zatrzymać dopiero w okolicach 210-220 USD.
Mówiliśmy już, że pandemia koronawirusa zmieniła globalną mapę biznesową i przekierowała przepływy pieniężne z jednego obszaru do drugiego. Ten drugi obszar obejmuje właśnie sieci społecznościowe. Takie firmy jak Facebook, TikTok znacznie zwiększyły szeregi swoich użytkowników podczas lockdownu. Ale w tej części porozmawiamy nie o nich, tylko o Snapie.
Głównym produktem firmy jest serwis społecznościowy Snapchat. Serwis ten niewiele różni się od Facebooka. Tutaj użytkownicy też mogą rozmawiać, udostępniać zdjęcia, filmy. Tylko że posty tutaj nazywane są Snapami, skąd właśnie pochodzi nazwa usługi. Użytkownicy mogą personalizować swoje wiadomości za pomocą naklejek kontekstowych, nawiązywać połączenia głosowe i wideo, śledzić historie znajomych z listy kontaktów. Usługa posiada również Snap Map, która wyświetla najbliższych znajomych, popularne historie i ostatnio opublikowane zdjęcia.
Firma rozpoczęła swoją podróż w 2010 r. pod nazwą Snapchat Inc. W 2016 r. nazwa Snapchat została zmieniona na Snap.
Klientami firmy są 2 grupy: pierwsza to użytkownicy, których Snapchat ma ponad 200 mln, a druga to reklamodawcy, którzy płacą Snapowi za dotarcie do tych użytkowników. Zatem głównym źródłem dochodu firmy jest reklama. Snapchat ma biura w USA, UE, Azji i Australii. Największym rynkiem jest rynek amerykański, na który przypada ponad 60 proc. sprzedaży.
Jeśli głównymi odbiorcami Facebooka są osoby w wieku 30 lat i więcej, ze Snapchata natomiast korzystają osoby młodsze – w wieku 18-24.
To właśnie ta kategoria użytkowników jest głównym atutem firmy, ponieważ znaczną część swojego wolnego czasu poświęcają aplikacji, aktywnie wymieniając się treściami.
Pierwsza oferta publiczna spółki odbyła się w 2017 r. i przyniosła 3,4 mld USD, a wycena rynkowa emitenta zbliżyła się do 24 mld USD.
Jej IPO było największym w USA od czasu Facebooka.
Już w pierwszym dniu notowań akcje spółki wzrosły o 44 proc., jednak już w następnym dniu zaczęły spadać. W kolejnych miesiącach akcje spółki nie były w stanie powrócić do wzrostu.
Powodem kiepskiego startu był bezpośredni konkurent – Facebook, który skopiował najpopularniejsze funkcje nowej usługi i wdrożył je na Instagramie. Chodzi m.in.o funkcję przesyłania zdjęć i wideo.
Kiedy już nikt nie spodziewał się zmian, w IV kwartale 2018 r. Snap przedstawił raport, który przekroczył wszelkie oczekiwania. Zgodnie z nim akcje wzrosły o 22 proc. a przychody o 36 proc. W kolejnym kwartale wzrost był kontynuowany i osiągnął 39 proc., po czym podskoczył do 48 proc., a następnie 50 proc. A od stycznia 2020 r. papiery emitenta opuściły strefę konsolidacji i powróciły do strefy skupu.
Seria zwycięskich raportów została przerwana przez pandemię, w wyniku której aktywa spółki spadły do najniższego poziomu od 13 miesięcy.
Jednak nie wszystko było aż tak źle. Reklamodawcy i agencje reklamowe zaczęli analizować platformy mediów społecznościowych, aby znaleźć nowe miejsca do umieszczania reklam. Snap trafił w ich pole widzenia i dostał dużo ofert, zarówno od partnerów reklamowych różnych marek, jak i zwykłych reklamodawców.
Reorganizując dział sprzedaży, platforma społecznościowa szybko przeniosła zasoby i zwiększyła swoją wydajność i elastyczność.
Snap odradzał się i nabierał rozpędu. A już w III kwartale 2020 r. przychody emitenta wzrosły o 52 proc., co ponownie przekroczyło oczekiwania analityków. W okresie od lipca do września strata netto serwisu spadła do 199,87 mln USD, lub 0,14 USD na akcję. Rok wcześniej wynosiła ona odpowiednio 227,38 mln USD, lub 0,16 USD.
W okresie sprawozdawczym skorygowany zysk wyniósł 0,01 USD, podczas gdy w 2019 r. firma miała stratę na poziomie 0,04 USD na akcję.
Kwartalne przychody emitenta gwałtownie wzrosły o 52 proc. do 678,67 mln USD, przy oczekiwaniach na poziomie około 557 mln USD.
W ostatnim kwartale fiskalnym aktywność użytkowników wzrosła o 18 proc. do 248 mln, co również znacząco przekroczyło oczekiwania analityków (prognozowano 243 mln).
Snap nie podał prognoz na IV kwartał, ale ogłosił swoje oczekiwania. Oczekuje m.in. wzrostu przychodów do 50 proc., czyli mniej-więcej od 825 do 841 mln USD. Niezależni eksperci mówią o 728 mln USD.
Przychody emitenta mają wzrosnąć o 46 proc. w pierwszym kwartale, a następnie o 65 proc. w drugim.
Ale nie wszystko jest aż tak dobrze. Stabilny zysk firma wykazywała tylko w dwóch ostatnich kwartałach. Według prognoz usługa będzie ponosić straty jeszcze przez co najmniej cztery kwartały. Oczekuje się, że liczba użytkowników w czwartym kwartale wzrośnie o 18 proc. do 256 mln, przy szacowanych 250 mln.
Trend zwyżkujący wciąż się utrzymuje. Wzrost trwa już przez pięć miesięcy z rzędu. Ostatni impuls wzrostowy rozpoczął się jeszcze w październiku 2020 r. i zakończył w połowie grudnia. Następnie aktywa weszły w fazę bocznej konsolidacji i w ostatnich tygodniach wahały się na poziomach 48,00–55,50 USD.
Teraz nie jest dobry czas na nabycie akcji Snapa. Lepiej jest śledzić ich dynamikę w oczekiwaniu sygnałów rynkowych. Jeśli akcje Snapa po raporcie pozostaną w tym samym zakresie, będzie to sygnał do dłuższej przerwy. Generalnie akcje tej spółki zasługują na dodanie do portfela inwestycyjnego. Cena składnika aktywów jest daleka od swojego maksimum i może kontynuować wzrost w pierwszej połowie 2021 r.
Po opuszczeniu zakresu cenowego instrument zmierzy w kierunku oporu 65 USD.
Apple pozytywnie zakończył IV kwartał 2020 r. Dochód emitenta wzrósł do 111,4 mld USD, czyli o ponad 20 proc. w porównaniu z rokiem 2019. Wtedy jego dochód był na poziomie 91,8 mld USD. Nawiasem mówiąc, jest to nowy rekord Apple.
Zysk netto podskoczył do 28,75 mld USD, podczas gdy rok temu był w okolicach 22 mld USD. Dochód netto na akcję wyniósł 1,68 USD po wzroście o 35 proc. Sprzedaż międzynarodowa stanowiła 64 proc. przychodów w okresie sprawozdawczym. Przychody ze sprzedaży iPhone’ów osiągnęły 65,6 mld USD, wzrastając o 17 proc. Linia komputerów Mac wzrosła o 21 proc., a sprzedaż iPadów o 41 proc. W 2020 r. Apple zaczęła wykorzystywać w swoich laptopach własne czipy, co również poprawiło sprzedaż. Udoskonalenia wpłynęły również na działalność usługową, która wzrosła o 24 proc.
Jednak pomimo dobrego raportu akcje spółki zaczęły szybko tracić na wartości. Dlaczego? – Z powodu spekulacji. Nic nie wskazuje na spadkowy trend.
Tydzień temu radziliśmy poczekać na spadek aktywa do 130 lub 125. Teraz jest dobry czas, aby wrócić do gry i kupić te akcje. Nie stawiamy celu zakupów, ponieważ ta inwestycja jest długoterminowa.