Czego możemy się spodziewać po drugiej fali koronawirusa?

W marcu-czerwcu 2020 r. w większość krajów rozwiniętych uderzyła pierwsza fala COVID-19. W okresie styczeń-marzec choroba szalała w Chinach. Do słabiej rozwiniętych krajów, takich jak Brazylia i Indie, wirus dotarł później i dopiero teraz widać jego wpływ. Pierwsza fala miała wyraźne cechy, ponieważ świat po raz pierwszy stanął w obliczu takiego zagrożenia:

  • Wybuch był nagły;
  • Większość krajów była nieprzygotowana na napływ pacjentów z koronawirusem;
  • Wirus aktywnie rozprzestrzeniał się w różnych krajach za poomocą turystów;
  • Najbardziej narażone na COVID-19 okazały się osoby starsze i te, które odwiedzały lub pracowały w miejscach publicznych;

Szybkie rozprzestrzenianie się wirusa zostało zatrzymane dzięki wprowadzeniu środków izolacyjnych i ścisłej kwarantanny. W czasie pierwszej fali liczba chorych na COVID-19 przekroczyła 30 mln osób, a liczba zgonów – 1 mln. Jednocześnie zmieniła się struktura lokalizacji pandemii według krajów.

Obecnie mamy do czynienia z drugą falą koronawirusa. Pierwszym krajem, który zdecydował się na wprowadzenie drugiej kwarantanny, był Izrael. Rząd natychmiast zareagował ograniczeniami. Wielu się z tym nie zgodziło, doszło nawet do protestów, ale nie wpłynęło to na decyzję władz. Jednocześnie statystyki dla Europy, Rosji i Stanów Zjednoczonych pokazują wzrost liczby przypadków.

Czy czeka na nas powtórzenie wiosennego scenariusza? Chyba nie! Druga fala niekoniecznie niesie ze sobą skok zachorowań w krajach, w których miała miejsce pierwsza. Ponadto systemy opieki zdrowotnej w tych krajach mają już doświadczenie w leczeniu wirusa, więc jest mało prawdopodobne, aby druga fala była taka sama, jak pierwsza. Bardziej prawdopodobne jest oczekiwanie kolejnych przypadków zachorowań wraz z okresowym zamykaniem obiektów kulturalnych i miast. W przeciwnym razie ożywienie gospodarcze będzie boleśnie długie i nierównomierne, a między krajami, które pomyślnie przeszły pandemię, a tymi, którym się nie powiodło, powstanie głęboka przepaść. O skutkach drugiej fali koronawirusa, do której może dołączyć grypa sezonowa, w dużej mierze będzie decydować to, jak dobrze gospodarka zdołała wyjść z surowych restrykcji wiosną 2020 roku.

 

Aktualne zagrożenia

Potencjalna druga fala pandemii stawia wiele krajów i niektóre regiony na skraju ubóstwa, a także przedłuża kryzys gospodarczy i „testuje siłę” porozumienia OPEC +. Konsumenci zaczynają przyzwyczajać się do zmian zachodzących w sprzedaży towarów i usług. Ważnym aspektem jest tempo ożywienia gospodarczego w USA, gdyż determinuje ono potencjał wzrostu importu, po którym nastąpi wzrost w innych gospodarkach.

Drugim najważniejszym problemem, po spadku konsumpcji, jest spadek inwestycji kapitałowych. Ważnym wskaźnikiem jest wzrost zadłużenia i deficytów budżetowych. Dopóki stopy procentowe pozostają niskie, problem nie jest tak znaczący, ale wzrost aktywności gospodarczej i wzrost stóp negatywnie wpływa na zdolność obsługi długu publicznego. Im dłużej potrwa sytuacja z kryzysem, tym bardziej negatywnie wpłynie na gospodarkę spadek przychodów z eksportu i przekazów pieniężnych. Nie jest jasne, jak długo gospodarki rozwinięte i globalne instytucje finansowe będą w stanie radzić sobie z silnymi zastrzykami finansowymi na rynkach, utrzymując płynność (podobnie jak w kwietniu), a także wspierać kraje słabsze.

 

Zły scenariusz

Na razie zapowiedzi pesymistów się spełniają. Gdy obywatele krajów zaczęli wracać z wakacji i otwierać szkoły, pojawiły się nowe ogniska choroby. Powstaje pytanie, jak zachowa się gospodarka podczas drugiej fali. Rynki finansowe zareagowały gorączkowo. Ich spadek notowany jest od początku września, a miniony piątek dla amerykańskich indeksów giełdowych upłynął pod znakiem aktualizacji lokalnych minimów.

Inwestorzy martwią się samym koronawirusem lub zachowaniami konsumentów, a także ograniczeniami zgłoszonymi przez władze w związku z pandemią. Mówiąc o mieszkańcach, na ogół nie zgadzają się oni z perspektywą ponownej kwarantanny, o czym świadczą protesty w wielu krajach. Sugeruje to, że w przypadku braku środków restrykcyjnych obywatele będą prowadzić normalne życie. Jednak lockdown jest całkiem możliwy.

Praktyka pokazała, że ​​wprowadzenie kwarantanny wpływa negatywnie na gospodarkę. W ciągu kilku miesięcy Stany Zjednoczone i Europa wpłaciły kilka bilionów dolarów w swoje gospodarki i to nie przyniosło oczekiwanego efektu. Na początku była pewna pozytywna dynamika, która nie potrwała długo. Nowe środki ograniczające pogrzebią wszelkie nadzieje na ożywienie gospodarcze do poziomu sprzed kryzysu w nadchodzących latach. Dlatego większość ekonomistów wątpi w możliwość takiego rozwiązania, ale władze izraelskie udowodniły, że wszystko jest możliwe.

Wielu miało nadzieję, że szczepionka na koronawirusa opanuje sytuację. Ale teraz jest jasne, że stanie się to dopiero w przyszłym roku, ponieważ przetestowanie i zatwierdzenie szczepionki wymaga czasu. Wcześniejsze wejście szczepionki na rynek po prostu nie jest możliwe (w wymaganych ilościach), jak zapowiadają firmy zaangażowane w jej rozwój. Nawet zwykle odważny Trump w swoich wypowiedziach zaznaczył, że Amerykanie mogą liczyć na lek nie wcześniej niż w kwietniu 2021 roku.

Jednak druga fala może minąć znacznie spokojniej, biorąc pod uwagę, że teraz już wiadomo, czym jest koronawirus i jak go leczyć. Tych informacji brakowało wiosną 2020 r., więc system opieki zdrowotnej znajdował się pod ogromną presją, a załamanie miało miejsce nawet w krajach rozwiniętych. Jeśli władze nie zaczną wprowadzać nowych ograniczeń dla sektorów, to sytuacja nie ulegnie gwałtownemu pogorszeniu. Natomiast jeżeli kraje rozwinięte powtórzą blokadę, spowoduje to ponowną transformację zarówno w społeczeństwie, jak i gospodarce światowej.

 

Jakich zmian można się spodziewać

W miarę rozwoju kryzysu coraz więcej specjalistów będzie pracować zdalnie, a sprzedaż i szkolenia będą przenosić się do sieci. Pod wpływem pandemii postęp naukowy i technologiczny znacznie przyspieszył. Podobnie jak wiosną, z kryzysu i związanych z nim ograniczeń najbardziej skorzystają firmy technologiczne. Chodzi nie tylko o Google, Microsoft czy Amazon, ale także o nowych graczach rynkowych, którzy aktywnie zdobywają pozycje w różnych sektorach gospodarki. To oni najbardziej skorzystają z nadchodzących zmian gospodarczych. Ale opracowanie szczepionki i powrót gospodarki na dawny tor może spowolnić ich rozwój.

W co inwestować pieniądze podczas drugiej fali pandemii? Uważamy, że teraz lepiej powstrzymać się od jakichkolwiek inwestycji. Wciąż nie jest jasne, jak mocno druga fala uderzy w gospodarkę, ponieważ rozpoczyna się sezon chorób jesiennych, które mogą pogorszyć sytuację. Każda inwestycja w tej chwili jest ryzykowna.

Ponadto na rynki walutowe i kapitałowe może wpływać czynnik polityczny. Za miesiąc Stany Zjednoczone odbędą wybory prezydenckie. Nie wiadomo, jaki będzie ich przebieg i kto wygra. Obecnie faworytem jest Joe Biden, ale czy uda mu się utrzymać czołową pozycję – pytanie.

W przeddzień wyborów i zaraz po nich rynek będzie niespokojny i utrzyma się w tym stanie aż do grudnia, a cała aktywność spadnie najprawdopodobniej przed świętami noworocznymi. Mimo wszystko inwestycje są teraz niezwykle ryzykowne. Dlatego należy szczególnie ostrożnie podejść do nich i zróżnicować swój portfel inwestycyjny. W portfelu zaleca się trzymanie nie tylko firm technologicznych, ale także spółek z sektora bankowego i metali szlachetnych.

Posted: 7.10.2020 | Dmitriy Elowacki
The information post
Błąd
Wiadomość: